Woda na sicie. Apokryf czarownicy – Anna Brzezińska

Woda na sicie. Apokryf czarownicy – Anna Brzezińska

O Annie Brzezińskiej i jej niemal monumentalnych „Córkach Wawelu” było bardzo głośno rok temu. Niestety nie miałam okazji poznać całej historii, jedynie we fragmentach. Styl polskiej pisarki mnie zachwycił i kiedy usłyszałam o „Wodzie na sicie” nowej książce autorki wiedziałam, że ją przeczytam prędzej czy później. Na szczęście okazało się, że prędzej niż później.

ZARYS FABUŁY

La Vecchia oskarżona o morderstwo mnicha, czary i herezję zostaje aresztowana przez inkwizycję. Przez długie miesiące jest więziona i przesłuchiwana przez swoich oskarżycieli. Tortury i znęcanie się są na porządku dziennym. Kobieta jednak się nie poddaje mimo wycieńczenia fizycznego i psychicznego. Niestrudzenie odrzuca oskarżenia bogato opakowaną grą słów. Chociaż…

LA VECCHIA CZARUJE?

I to jak! Od samego początku, od pierwszych stron mami swoich oskarżycieli i czytelnika kwiecistym językiem i zręcznymi opowiastkami. Nie sposób jej odmówić daru opowiadania. „Woda na sicie” to w dużej mierze niekończące się zeznania domniemanej czarownicy. Odrzuca wszelkie oskarżenia snując opowieść o swoim barwnym i jakże ciężkim życiu. Co rusz przytacza zdarzenia z przeszłości balansując na granicy prawdy i kłamstwa, rzeczywistości i czegoś co jest niepojęte. Przy okazji doskonale odnajduje się w sytuacji, w której się znajduje. Wodzi za nos władze , mąci i kluczy, zbija z tropu wprawnie posługując się porównaniami i metaforami. Nie omieszka się wytknąć hipokryzji okraszając wszystko zgryźliwym komentarzem.Tu się przyzna, tam zaprzeczy, coś opowie, zaśmieje się w twarz, pokrzyczy byle uniknąć śmierci. Jej ciągłe zapewnienia o szczerych zeznaniach są mało autentyczne. Pytanie, czy inkwizycja da wiarę  jej opowieściom pełnym dziwnych treści.

POWIEŚĆ?

Nie jestem do końca przekonana czy to powieść czy obraz społeczeństwa podany w nieco innym sosie niż zazwyczaj. Rzeczywistość włoskiej, renesansowej prowincji, jaką stworzyła autorka,  w oczach La Vecchii to jednocześnie kraina oświecenia i zacofania, bezprawia i hipokryzji. Poprzez niekończącą się opowieść więzionej kobiety mamy okazję przyjrzeć się obrazkowi społeczeństwa, który jest bardzo aktualny i idealnie pasuje do teraźniejszej rzeczywistości. A co za tym idzie – przejrzeć się w lustrze. Kąśliwe, pełne ironii uwagi La Vecchi wbijają szpilkę w głupiego człowieka i odrealniony system (niby) wyższych wartości.

OD TECHNICZNEJ STRONY

Wątpliwa autentyczność zeznań La Vecchie jest motorem napędowym całej historii. Niestety nie wiem czy słusznie. Stylizacja językowa i zgrabne opowiastki przyćmiewają to co najważniejsze. Ciągły tekst bez jakichkolwiek dialogów może być problemem nie do przejścia dla niektórych czytelników. Ja jednak po kilkunastu stronach przyzwyczaiłam się do tej formy i później już nie mogłam się oderwać. Lektura „Wody na sicie” to ciekawe doznanie literackie, co prawda niepozbawione wad, ale nietuzinkowe i dosyć oryginalne. Warto się przekonać czy taka forma opowiadania nam odpowiada.

PODSUMOWANIE

Mimo, że „Woda na sicie” wywarła na mnie ogromne wrażenie i jej lektura sprawiła mi niemałą przyjemność to czegoś mi zabrakło w tej historii. Kąśliwe uwagi, błyskotliwe komentarze i czarowanie anegdotami przyćmiło główną oś wydarzeń. Koniec końców nie obchodziło mnie co się stanie z tą kobietą i czy jest winna zbrodni, o którą ją posądzają. Po prostu zajmowały mnie inne rzeczy, inne wydarzenia. Przerost formy nad treścią sprawił, że deser stał się daniem głównym, a ja jestem dalej głodna. 

Polecam jednak „Wodę na sicie” dla samych doznań literackich.

Tak marzy mi się by powstał audiobook „Apokryfu czarownicy” i by czytała go Agata Kulesza. Słuchałabym. Bardzo.

Przeczytaj jeśli: lubisz literaturę w nieco innym wydaniu, fascynują cię czasy inkwizycji i polowań na czarownice.

Woda na sicie” w trzech słowach: nietuzinkowa, ciekawe doświadczenie literackie.

Moja ocena: 7/10

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Literackiemu