Schronisko dla ludzi – Wojciech Szlęzak

Schronisko dla ludzi – Wojciech Szlęzak

Zima w tym roku nas nie rozpieszcza ani mrozem ani śniegiem. O zimowym krajobrazie nie mamy co marzyć. Jeśli jednak choć na chwilę chcielibyśmy się przenieść w pokryte białym puchem Beskidy do odciętej od cywilizacji chatki to Wojciech Szlęzak zaprasza do „Schroniska dla ludzi”. Szkopuł w tym, że inni mieszkańcy schroniska zagrają z nami w grę, na którą niekoniecznie będziemy mieli ochotę.

ZARYS FABUŁY

Do schroniska na Łobzówce trafia kilku przypadkowych turystów, z różnych stron, w różnym wieku, z różnym życiowym doświadczeniem i różnymi traumami i charakterami. Choć dużo ich dzieli to zaskakująco dużo ich łączy. Czy tego chcą czy nie muszą ze sobą wytrzymać, znosić swoje dominujące cechy, irytujące „mowy mądrości”. W małej chacie gdzieś pośrodku niczego zaczynają się ścierać lęki, motywacje, racje i wyobrażenia o poczuciu prawdziwej wolności.

TAJEMNICZO I NIESPIESZNIE

Wojciech Szlęzak rozpoczynając swoją opowieść z marszu owija losy bohaterów aurą tajemnicy. Oszczędnie częstuje czytelnika kolejnymi faktami z życia Tomka, Rafała, Marii, Agnieszki, Marka i Jacka. By poznać ich lepiej trzeba wgryźć się w powieść, bo pozory często mylą. To co ich łączy to poczucie wolności, a raczej jego brak. Każdy z nich próbuje się od czegoś uwolnić, zapomnieć, zakończyć czy zmienić. Mimo wspólnego celu trudno jest im się dogadać, każdy ma swoją wizję. Historia ciekawie się rozwija i jej wolne tempo może niektórych zniechęcać. Dla mnie jednak to ogromny plus tej powieści i doceniam świetne dopasowanie miejsca i tempa akcji, synchronizacji dzikiej natury z dzikością jaką każdy z bohaterów nosi w sobie.

„Schronisko dla ludzi” nie jest tradycyjnym thrillerem. Tu akcja nie pędzi na łeb na szyję. Autor skupił się na budowaniu historii bohaterami, upychając ich w maleńkiej chatce z dala od cywilizacji. Jest nieco mrocznie, a akcja zagęszcza się przy okazji każdej kolejnej konfrontacji z przeszłością.

Choć całość bardzo mnie wciągnęła to niestety mam problem z otwartym zakończeniem, które jakby urwało się nie w tym miejscu co trzeba. Jakby zabrakło na nie pomysłu. To mogło się skończyć chwilę wcześniej i nie byłoby problemu, albo nieco później. W tych dwóch przypadkach byłaby to historia domknięta, a tak jestem nieco zdezorientowana. To zakończenie nic nie wniosło do fabuły, nie zaskoczyło i mną nie wstrząsnęło. A szkoda. Czuję się trochę jak podczas seansu filmowego gdy czekam na scenę po napisach…

PODSUMOWANIE

„Schronisko dla ludzi” to osadzony w ośnieżonych Beskidach thriller psychologiczny, którego akcja rozwija się niespiesznie, a tajemnice i motywacje bohaterów czytelnik odkrywa powoli. Autor stworzył kilka złożonych postaci z różnymi życiowymi wizjami i to na nich oparł całą historię. Fani wartkiej akcji mogą być nieco zawiedzeni. „Schronisko dla ludzi” ma swoje specyficzne tempo, do którego trzeba się przyzwyczaić. Ten celowy, jak mniemam, zabieg w moim odczuciu był potrzebny tej powieści. Zbyt szybkie tempo mogłoby zniszczyć tę historię o ludzkich lękach.

„Schronisko dla ludzi” w trzech słowach: nieco mroczne i psychologiczne.

MOJA OCENA: 7/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Lira