Pokręcone życie emigranta z nutką romantyzmu
Emigracja to dosyć trudny, można rzec – śliski temat. W trakcie kolejnych rodzinnych zjazdów nie ma końca głośnym dyskusjom o tym, kto ma w życiu gorzej. Po cichu jedni drugim zazdroszczą. Nie ma szans na wzajemne zrozumienie, nie mówiąc o akceptacji. A co do powiedzenia w tym temacie ma Anna Partyka-Judge?
O CZYM TO?
„Monopoly – gra o wszystko” opowiada o losach kilku kobiet żyjących i pracujących w Anglii. Każda z nich wyjechała z innego powodu. Rzadko kiedy była to głównie pogoń za pieniądzem czy wyższym standardem życia. Często motywacją stawały się problemy z rodziną lub samym sobą. Jedyną drogą, aby osiągnąć szczęście, okazywał się wyjazd za granicę. Do innego świata. Niekoniecznie lepszego.
CO ZA ZASKOCZENIE!
Biorąc do ręki „Monopoly”, oczekiwałam zupełnie innej zawartości! Wręcz byłam pewna, że będę świadkiem szaleńczego pędu, mieszkańcem brudnych zakamarków Londynu i odbiorcą niezrozumiałych emocji. Dostałam kompletnie inny obraz życia na emigracji (i nie mam na myśli cukierkowej wersji życia). Normalne życie, normalna praca, mnóstwo emocji i relacji międzyludzkich. Każdy chce być szanowany i akceptowany, każdy chce godnie żyć i być szczęśliwy. Bohaterki wyjechały, bo chciały być szczęśliwe. Chciały odciąć się od toksycznego środowiska, zabijającego ich własne ja. Wiele osób stwierdzi, że to ucieczka od marudnej polskiej rzeczywistości. A gdyby nawet, to co? Jak być szczęśliwym w otoczeniu, które ciągle narzeka?
APETYT NA WIĘCEJ
Bardzo podoba mi się koncept wprowadzony na początku książki: każdy rozdział opowiada o innej kobiecie i jest jakby odrębną częścią. Przeplatające się losy bohaterek również zadziałały na korzyść takiej formy przekazu. Niejednoznaczne zakończenia pozostawiały niedosyt i powodowały, że z zaciekawieniem przechodziłam do kolejnej historii. Szkoda, że cała książka nie została tak poprowadzona. Co prawda losy Marii (opisane w dalszej części książki) w maleńkim stopniu przeplatają się z losami innych bohaterek, ale to już nie to. Niezależnie od tego historia bohaterki, snuta przez wiele rozdziałów, jest godna uwagi. Powiedziałabym nawet, że jej losy podnoszą na duchu i dodają otuchy, a wplecione sceny erotyczne dodają całości smaczku.
JEST JAKIEŚ „ALE”?
Niestety jest. Jak dla mnie dialogi bohaterów były zbyt milusie i cukierkowe. Zwykle ludzie nie rozmawiają tak ze sobą (a jeśli już, to rzadko), zwłaszcza w tak błahych sprawach jak menu. Przekomarzanie się bohaterów nie miało żadnej z cech droczenia się. Za dużo lukru w lukrze. Ale, ale! Zachwyciły mnie wszelkie opisy z perspektywy narratora. Ich czytanie sprawiło mi sporo przyjemności.
PODSUMOWANIE
Książka Anny Partyka- Judge ku mojemu zdziwieniu jest bardzo uspokajająca. Wręcz wyciszająca. Po lekturze pojawiło się wiele zróżnicowanych przemyśleń. Sposób opowiadania autorki bardzo wciąga i nie pozwala się oderwać. Pomijając jedynie dialogi, które na tle opisów narratora wypadły blado,
„Monopoly…” to świetna lektura do popołudniowej kawy. No, maksymalnie dwóch kaw. Niewielkich rozmiarów książka (zaledwie 250 stron) jest naszpikowana emocjami. W tych kilku historiach przewija się ogrom skrajnie różnych charakterów, wśród których nie znajdziemy jednoznacznych postaci. Bo nic nie jest w życiu albo czarne, albo białe.
Książka „Monopoly – gra o wszystko” w trzech słowach: wyciszająca, poruszająca, przyjemna.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Studiu Wydawniczemu Suite 77