Odbiorę ci wszystko – Ruth Lillegraven

Odbiorę ci wszystko – Ruth Lillegraven

Moje ostatnie spotkania z literaturą skandynawską nie należą do najbardziej udanych. Na szczęście Ruth Lillegraven i jej powieść „Odbiorę ci wszystko” zaciera złe wrażenie i sprawia, że nie mogę oderwać się od tej historii.

ZARYS FABUŁY

Clara jest ambitną i zdecydowaną państwową urzędniczką w ministerstwie sprawiedliwości, jej mąż Haavard jest pediatrą w miejscowym szpitalu. Mimo odrębnych dziedzin obojgu zależy na dobru dzieci i wyrwaniu niewinnych istot z rąk znęcających się nad nimi dorosłych. Oboje prężnie działają w kwestii zmiany systemu. Niestety projekt ustawy Clary zostaje odrzucony, a lista Haavarda z nazwiskami rodziców stosujących przemoc domową zaczyna żyć własnym życiem. Kolejne osoby z listy giną, a o zabójstwo zostaje oskarżony Haavard.

DOBRA HISTORIA

Historia Clary i Haavarda nie należy do szczególnie odkrywczych czy zaskakujących. Jest jednak przemyślana i dobrze napisana. Autorka stopniowo buduje napięcie co na początku lektury może być irytujące. Początkowe tąpnięcie, zastępuje powolne rozwijanie się akcji i zapoznawanie się z bohaterami. Jednak z czasem wszystko nabiera tempa, a okazywane przez bohaterów emocje są autentyczne. Sami bohaterowie również są dobrze zbudowani. Początkowo nie rozumiałam nie wnoszących nic do fabuły zbyt długich wywodów Clary czy Haavarda o ubiorze czy aplikacji w telefonie. Wszystko to jednak czemuś służyło i budowało kompletny obraz danej postaci.

Nieco skrótowo Lillegraven potraktowała wątek przemocy domowej i norweskiego prawa, które nie chroni ofiar tak jak powinno. Co prawda ukazała polityczne potyczki i społeczne tło włączając w to wątek imigrantów i niepisanej wrogości jednych do drugich. Rozwinięcie tych wątków pobocznych sprawiłoby, że historia stałaby się pełniejsza.

Nazbyt poukładane życie Clary i Haavarda nieco trąci w całej tej historii. Oczywiście poznając kolejne warstwy ich życia, pracy i frustracji można zrozumieć to ukrywanie się za fasadą zamożnej i przykładnej norweskiej rodziny. Spełnieni zawodowo małżonkowie, dorastające dzieci, piękny dom itp. Znana do bólu z innych tego typu powieści sielanka jest potwierdzeniem schematu, w którym autorka się obraca. Na jej korzyść przemawiają jednak oparty na niedopowiedzeniach i budowaniu napięcia styl opowiadania.

ZEMSTA

Jak każdy szanujący się thriller tak i „Odbiorę ci wszystko” zawiera wątek z przeszłości, który jest czynnikiem zapalnym i kluczem do całej historii. W przypadku tej historii to szaleńcza chęć wymierzenia sprawiedliwości odgrywa kluczową rolę. Nawarstwiająca się przez lata złość kiedy tylko znajduje szczelinę wybucha ze zdwojoną siłą. Granice zacierają i nikomu już nie można ufać, ale czy kiedykolwiek można było?

Autorka powoli odkrywa kolejne karty przeszłości jednocześnie angażując czytelnika. Gra tego co nie zostało głośno powiedziane w pewnych momentach jest grą na nerwach, jednak w dużej mierze buduje niesamowite napięcie.

PODSUMOWANIE

„Odbiorę ci wszystko” to dosyć intrygujący thriller, w którym główne skrzypce gra zemsta. To ona popycha akcję do przodu i łączy ze sobą wszystkie elementy. W zaskakujący sposób cała historia oplata czytelnika, co za tym idzie nie może się od niej uwolnić mimo, że momentami jest nużąca. Mimo to powieść czyta się bardzo szybko za sprawą naprzemiennej pierwszoosobowej narracji kilku kluczowych bohaterów i dobrze zbudowanej intrygi.

Przeczytaj jeśli: lubisz klasyczne skandynawskie thrillery.

Książka „Odbiorę ci wszystko” w trzech słowach: mimo schematu wciągająca.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera