O północy w Czarnobylu – Adam Higginbotham

O północy w Czarnobylu – Adam Higginbotham

Temat katastrofy w Czarnobylu powraca co chwilę jak bumerang, w obliczu ekologicznej katastrofy, politycznych przetasowań czy nowych sensacyjnych dokumentów. Wiosną ten temat powrócił dzięki świetnej produkcji HBO. Miniserial „Czarnobyl” trafił do szerszej publiczności i wywołał światową dyskusję, a widzowie na własną rękę zaczęli pogłębiać wiedzę na ten temat. Z pomocą przyszło wiele reporterskich publikacji, w tym książka Adama Higginbothama, która jest jedną z ciekawszych propozycji. „O północy w Czarnobylu” czyta się jak mrożący krew w żyłach thriller. A to nie jest jedyny walor tej książki. Co to, to nie.

KONCEPCJA

„O północy w Czarnobylu” to napisana z ogromnym rozmachem publikacja o zachłanności, żądzy władzy i niewyobrażalnej ludzkiej krzywdzie. Autor podszedł do tematu całościowo ukazując drugie dno i trzeci, czwarty, piaty plan tej katastrofy. Ponad dziesięcioletnia praca reporterska nadała publikacji ludzkiego wymiaru. Autor dotarł do wielu mniej lub bardziej oficjalnych dokumentów, ale i dotarł do ludzi, przeprowadził mnóstwo wywiadów, przeczytał ogrom wspomnień osób, które były wtedy w Prypeci i Czarnobylu bądź pracowały przy likwidacji szkód.

Swoją opowieść zaczyna od momentu narodzin miasta i budowy elektrowni atomowej, kiedy to zapadały decyzje, a marzenia o potędze były równie wybujałe jak ego wielu wysoko postawionych towarzyszy. Obawiałam się nużącej historii, a otrzymałam fantastyczny wstęp, który nadał całości rytmu i charakteru. W kolejnym rozdziale  Higginbotham rozpisuje się na temat promieniowania co dla „atomowego” laika mogłoby się okazać barierą nie do przejścia. Nic z tych rzeczy. Autor posługuje się zrozumiałym językiem i tłumaczy krok po kroku technologiczne zawiłości. Całość została podzielona na dwie części. Pierwsza opowiada o samej katastrofie, druga o jej pokłosiu. Przy tak ogromnje ilości informacji, dokumentów czy zeznań o chaos nie trudno. Higginbotham jednak zadbał o to by książka była chronologicznym i uporządkowanym obrazem tamtych wydarzeń, którego czyta się niesamowicie dobrze.

RZETELNIE I BEZ OGRÓDEK

W wyrafinowany sposób autor obrazuje zasady działania radzieckiej potęgi, jego wpływ na każdy najmniejszy nawet aspekt życia społeczeństwa. „O północy w Czarnobylu” to kalka działań władz ZSRR, w pełnej krasie. Szafowanie ludzkim życiem, brak respektu dla zasad i nauki, nieokiełznana chęć panowania nad wszystkim, niekompetencja i nepotyzm.

Higginbotham w swojej publikacji nie sili się na sensację i na przerośniętą odkrywczość. Nie sposób odmówić mu autentyczności i uczciwości w odkrywaniu przed czytelnikiem spektrum okoliczności katastrofy, niefrasobliwego działania władz, paniki, koszmaru ewakuacji. Z niebywałą precyzją i odpowiednią dozą delikatności przechodzi od ogółu do szczegółu. Ukazując kulisy polityczne, również na arenie międzynarodowej przez działania służb likwidujących skutki katastrofy po osobiste, intymne historie wielu zwykłych ludzi. Nie przedstawia jedynie suchych faktów. Opisuje towarzyszące emocje i uczucia. Ciekawym zabiegiem jest również opisywanie ekspresji swoich rozmówców podczas wywiadów. Spojrzenia, załamujący się głos czy drobne gesty.

Na uwagę zasługują zamieszczone w książce „dodatki”. Mapy, spis osób i nazwisk o których mowa w książce, słowniczek czy informacja o jednostkach promieniowania sprawiają, że lektura jest dużo łatwiejsza w odbiorze. Osobiście jestem pod wrażeniem potężnej, liczącej ponad 1500 pozycji bibliografii.

PODSUMOWANIE

„O północy w Czarnobylu” czyta się jak świetną powieść. Lektura tej książki jest wstrząsająca i fascynująca zarazem. Publikacja jest fantastycznie napisana, ogrom nazwisk, szczegóły technologiczne czy nawet naukowe terminy nie przytłaczają. Autor pracował nad tą publikacją ponad 10 lat i to dopracowanie czuć na każdej stronie. Jest rzetelna i merytoryczna, nie brakuje w niej jednak uczuć i emocji, które wtedy towarzyszyły. Highinbotham ukazał temat od podszewki opisując jednocześnie zakamarki wielkiej polityki, zakłamanie i ludzkie dramaty. 

Jestem pod wrażeniem tytanicznej pracy jaką autor wykonał przy tej publikacji. Kilkanaście lat zbierania materiałów, podróżowania po świecie, wywiadów, szukania nowych źródeł zaowocowało publikacją, może nie wyczerpującą temat, ale odpowiadającą na wiele pytań i prowokującą do zadawania kolejnych.

Bo o katastrofie z 1986 i jej reperkusjach zapewne będziemy mówić jeszcze latami, a i tak całej prawdy nigdy nie odkryjemy. Możemy jedynie się do niej zbliżać. Ważne jednak by wyciągać wnioski i uczyć się na błędach. W obliczu kryzysu klimatycznego powinniśmy wszyscy przejść kurs przyspieszony.

MOJA OCENA: 9/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu SQN