Morderstwo na Święta – Duncan Francis

Morderstwo na Święta – Duncan Francis

W zorganizowanej na Instagramie , dzięki Virtualo, ankiecie wybraliście książkę, którą mam przeczytać jeszcze przed świętami. Nie sądziłam, ze tak tłumnie wybierzecie „Morderstwo na święta”. Okazało się, że jest to książka, która pierwszy raz została wydana niemal 70 lat temu –  ku mojej uciesze. Lubię czytać książki w świątecznym klimacie, które nie są nowościami. Ostatnio przeczytałam „Boże Narodzenie w Lost River” Fannie Flagg – swoją drogą bardzo polecam! Ale do rzeczy. Wróćmy do morderstwa…

ZARYS FABUŁY

Na starą angielską prowincję do Sherbroome House zjeżdżają się goście, by w prawdziwie staroświecki sposób obchodzić Święta Bożego Narodzenia. Gospodarz posiadłości Benedict Grame zaprosił niezwykłe osobliwości. W tym Mordeacaia Tremaine`a, który, pod przykrywką świątecznego gościa ma przyjrzeć się dziwnym zachowaniom niektórym z towarzystwa. Kiedy powoli odkrywa co kryje się za fasadą wymuszonej uprzejmości we dworze dochodzi do morderstwa. Goście posiadłości pod choinką zamiast prezentów znajdują zwłoki świętego Mikołaja..

MORDECAI TREMAINE

Mordeaci Tremaine jako detektyw amator okazuje się być wybornym obserwatorem. Mgnienie oka, delikatne gesty, ton głosu czy chrząkniecie nie uchodzą jego uwadze. Każde z tych mikro informacji zachowuje dla siebie tworząc w pamięci obraz danej osoby. Niestety Mordecai czasami potrafi popłynąć w wysnuwanych przez siebie wnioskach, sam z resztą się do tego przyznaje. Jego bogata wyobraźnia i nieprawdopodobna znajomość natury ludzkiej żyją własnym życiem. Nie jestem do końca pewna czy to Mordecai wyprowadza czytelnika w pole czy autor. A może jeden i drugi. Bo to, że wyprowadza to pewne. Wydawałoby się, że znaczących tropów jest ogrom i trudno je wszystkie poskładać w logiczną całość. Często jest to pstryknięcie czytelnika w nos.

ATMOSFERA

Od pierwszej strony Francis Duncan uwodzi stylem opowiadania. Snuje opowieść tak realistycznie jednocześnie tworząc niesamowity klimat angielskiej prowincji. Maluje przed czytelnikiem obraz okazałej posiadłości przykrytej sporą warstwą białego puchu. Zastany pełen ciepła okienny malunek zaprasza do środka by ogrzać się przy kominku i pośpiewać kolędy przy zachwycającej sporej rozmiarów choince. Brzmi idyllicznie. Trudno się nie zgodzić. W te wspaniałości autor wprowadza jednak atmosferę niepewności i podejrzliwości. Mąci i myli tropy. Sos z kilku charyzmatycznych gości dworku staje się coraz gęstszy, a napięcie można kroić nożem.

Sherbroome House na kilka dni staje się domem bądź więzieniem dla zbieraniny różnych ludzi, co więcej starannie dobranych. Autor postarał się o postaci charyzmatyczne, ciekawe, nietuzinkowe. Choć trudno ich wszystkich spamiętać to po jakimś czasie stają się na tyle charakterystyczne, że z łatwością ich rozróżniamy

TEMPO TEMPO TEMPO GAZ

To zdecydowanie najsłabszy punkt w programie. Duncan Francis tak bardzo odwleka punkty kulminacyjne, że aż staje się to nudne. Pierwsza połowa książki to niezły trening na cierpliwość czytelnika. Zdaję sobie z tego sprawę. Przyznam jednak, że historia w dworze Sherbroome na tyle mnie wciągnęła, że nie odczułam rozciągającej się jak guma intrydze. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że za mną już połowa książki, a do tej pory niewiele się wydarzyło. Autor na tyle czaruje wytwornym gawędziarskim stylem, że ten powolny rytm mi nie przeszkadza. Rozumiem jednak, że w przypadku kryminału może to niektórych czytelników obruszyć i najzwyczajniej znudzić.

COŚ W KLIMACIE

Już jakiś czas temu polecałam Wam książkę w klimacie świąt, która również idealnie wpisuje się w ten morderczy schemat. „Nie całkiem białe Boże Narodzenie” Magdaleny Knedler to polski odpowiednik książki Duncana Francisa. Zbieranina różnych dziwnych osobowości spędza święta w niewielkim pensjonacie. Znaleziony nad jeziorem trup zagęszcza atmosferę. Świetna fabuła, bohaterowie i błyskotliwy humor.

Jeśli szukacie kryminału tudzież thrillera, gdzie w jednym miejscu jest zgromadzonych kilku podejrzanych morderstwa to polecam sięgnąć po „Zgadnij kto” Chrisa McGeorge`a. Choć nie ma nic wspólnego z świętami to utrzymany jest w konwencji escape roomu.

PODSUMOWANIE

„Morderstwo na święta” to ciekawa kryminalna propozycja na kilka leniwych świątecznych dni. Klasyczna angielska intryga w świątecznej otoczce zdaje egzamin. Choć nieco powolna to pozwala na oderwanie się od rzeczywistości. Ciekawe postaci i niebanalna intryga sprawią, że znajdziecie się w środku gęstej świątecznego sosu zaprawianego trupem w mikołajowym stroju.

Przeczytaj jeśli: lubisz kryminały w starym dobrym angielskim stylu, szukasz na święta lektury z dreszczykiem i bez lukru.

„Morderstwo na Święta” w trzech słowach:   angielski  kryminał   w  świątecznym  wydaniu.

Moja ocena: 7/10

Za udostępnienie ebooka do recenzji dziękuję księgarni Virtualo