Gorączka – Mary Beth Keane

Gorączka – Mary Beth Keane

Znacie Tyfusową Mary? Osobiście kiedyś dawno temu coś słyszałam o niej, ale było to przy okazji jakieś lekcji historii, która, przyznam szczerze, mało mnie interesowała.  Kiedy natomiast usłyszałam o książce Mary Beth Keane coś jakby zaświtało, a jak już przeczytałam opis książki to przepadłam. Czułam, że „Gorączka” to będzie coś dobrego. Bo ja bardzo lubię takie zbeletryzowane prawdziwe historie i już.

ZARYS FABUŁY

Mary Mallon przybyła do Stanów Zjednoczonych pod koniec XIX wieku mając 15 lat. Od początku chciała pracować jako kucharka. Lubiła gotować i zdecydowanie odpowiadała jej „ranga” zawodu, która była o wiele wyższa niż np. praczki, naturalnie była też lepiej płatna. Z czasem jednak, w kolejnych domach, w których pracowała wybuchały epidemie tyfusu. Większość  chorych wyzdrowiała, nie obyło się jednak bez ofiar śmiertelnych.

Po kolejnym takim przykrym incydencie pracodawca Mary zatrudnił inspektora sanitarnego George`a Sopera, który miał zbadać przyczyny wybuchu tyfusowej gorączki w jego domu. Soper nie potrzebował zbyt dużo czasu i zachodu by dodać dwa do dwóch i znaleźć potencjalne źródło zagrożenia.

TŁO HISTORYCZNE

Końcówka XIX wieku i początek XX wieku to okres kiedy Europejczycy masowo wypływali na szerokie wody Atlantyku by dostać się do lepszego świata, zwanego Ameryką. To też okres wielkich zmian i rozwoju. Choć wielu chciało zachować stary porządek to musieli pogodzić się ze światem, który gnał do przodu. Nowe wynalazki i idee napędzały wszystko w ruch. Niestety rozwijało się także wiele nowych wirusów i chorób, na które nie było lekarstwa. W wielu przypadkach medycyna zostaje bezradna do dziś. Nowy Jork, który obecnie wydaje się być postępową metropolią w tamtym okresie w wielu sprawach był swoim przeciwieństwem. Mimo prężnie działającego ruchu sufrażystek i faktu, że jedną z lekarek Mary Mallon była Josephine Baker nic nie pomogło. Bohaterka musiała zmierzyć się z  mnóstwem upokorzeń i nieprzyjaznym systemem.Może to i duże uproszczenie, jednak coś tu nie zagrało, a może zabrakło odrobiny dobrej woli.

MARY MALLON

Co to za kobieta! Charakterna, wojownicza i odważna.  Nie dba o zdanie innych, a swoim zdecydowaniem przewyższa niejednego mężczyznę. Nie pozwoli sobą dyrygować, nie mówiąc już o poniżaniu. Można rzec kobieta nie do złamania. Policja, lekarze, inspektorzy sanitarni czy nawet pielęgniarki próbowali zniszczyć Mary, po części umyślnie, a po części kompletnie nieświadomie. Mimo tego ona się nie poddała. Spotkało ją tak wiele upokorzeń i osobiście jestem pod ogromnym wrażeniem jej charakteru. Zawsze postępowała w miarę racjonalnie, kierowała nią jakaś szersza perspektywa. Oczywiście miała kilka takich chwil, w których zwątpiła we wszystko, ale kto ich nie ma. Niezmordowanie walczyła o swoje racje. Nie straszne jej były dziesiątki czy setki nieprzychylnych jej artykułów. Niestety w pewnym momencie popełniła błąd. Świadomy błąd, który bardzo wiele ją kosztował. A może lepiej, że stało jak się stało…

Czy można ją winić? Myślę, że nie. W swoim nieszczęściu chciała normalności, którą żądni rewolucyjnych odkryć lekarze czy inspektorzy ( w fałszywej trosce o dobro ogółu) zniszczyli bezpowrotnie. Odizolowana od świata Mary mieszka na wyspie przy szpitalu w małej klitce przez wiele lat i jej niezłomność charakteru przez długi czas zasługuje na uwagę i podziw.

TRUDNA MIŁOŚĆ

„Gorączka” to nie tylko historia o tyfusie i wielu zagrożeniach z nim związanych. To przede wszystkim opowieść o trudnym związku i skomplikowanej miłości. Mary i jej życiowy partner Alfred mają wiele wzlotów i upadków. Sytuacja w jakiej się znaleźli naprawdę wymagała od nich wiele poświęcenia i żelaznych nerwów. Alfred w dużej mierze zawodzi Mary na każdym kroku. Swoim zachowaniem, postępowaniem i brakiem zrozumienia. Mimo tylu przeciwności ona twardo przy nim stoi i zawsze wybacza.  Ten związek na swój sposób jest chory i bardzo trudny do wytłumaczenia. Ba, w wielu przypadkach naprawdę go nie rozumiem.

A i to absolutnie to nie jest romans! W żadnym razie. Keane o relacjach międzyludzkich pisze bardzo dojrzale i subtelnie, czasami rzeczowo.

PIĘKNIE NAPISANE

Niezwykła historia opowiedziana w niezwykłym stylu. Autorka  fantastycznie snuje opowieść o Mary Mallon wielokrotnie wprowadzając retrospekcje z jej życia. Bez echa nie może przejść również stylizacja językowa. Tak bardzo na miejscu i tak bardzo w punkt. Często miałam wrażenie, jakby to właśnie Mary opowiadała swoją historię. Czyta się niesamowicie i ja zrobiłam to w dwa wieczory. Proste, czasami wręcz surowe opisy idealnie oddawały nowojorską rzeczywistość z początku XX wieku. Jestem naprawdę oczarowana sposobem ukazanie przez autorkę realiów. Wiele kwestii zostało zarysowanych bardzo delikatnie, nie sposób jednak ich przegapić. Za to tak polubiłam tę powieść.

PODSUMOWANIE

Historia Mary Mallon jest niezwykła. Jest również bardzo smutna i dojmująca. Mary Beth Keane doskonale przedstawiła historię tyfusowej Mary poruszając zarazem wiele ważnych kwestii z przełomu wieków. „Gorączkę” czyta się wyśmienicie, choć trudno uwierzyć, że ta historia wydarzyła się naprawdę. Nic nie jest czarne ani białe. Niejednoznaczność wielu spraw rodzi kolejne pytania, a odpowiedzi brak. Po przeczytaniu książki trochę się nagooglowałam. Bo to taka historia, która siedzi w głowie i jeszcze czegoś trzeba się dowiedzieć, a może znaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania. „Gorączka” to wspaniała opowieść o kobiecej sile, trudnych związkach, niemocy wobec wszelkich służb.

Serdecznie polecam lekturę. Jeśli jeszcze nie macie pomysłu na prezent na Dzień Matki, to już macie. Serio.

Gorączka” w trzech słowach: szokuje, urzeka stylem, wyśmienita lektura.

Moja ocena: 8/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu