Slow West Wege. Kochaj, gotuj i żyj na całego – Katarzyna Kędzior

Wielu z Was dobrze już wie o moim romansie z kuchnią wegetariańską. Z resztą trudno nie wiedzieć, skoro w kółko o nim piszę! Co rusz trafiam na różne pyszności i nie sposób się nie zachwycić. A jeśli coś jest proste, bardzo intuicyjne w przygotowaniu i dodatkowo pyszne to ja jestem w niebie. Książka „Slow West Wege” Katarzyny Kędzior mnie do tego nieba zaprowadziła. Bez dwóch zdań.
FAJNA WEGETARIAŃSKA KSIĄŻKA KUCHARSKA
Lubię książki o kuchni wegetariańskiej za ich kreatywność. Czasami niestety autorzy potrafią przedobrzyć. Jednak w dużej mierze są to trafne przepisy, które bez problemu można odtworzyć w domowym zaciszu. I tak jest właśnie z książką Katarzyny Kędzior, która zawiera 100 wegetariańskich przepisów, które są proste i pyszne. Aż mnie korci by napisać, że jak w domu u mamy.
POWRÓT DO KORZENI
Autorka książki porzuciła wielkomiejskie życie na rzecz wsi. Obecnie mieszka i prowadzi dom gościnny gdzieś pomiędzy niczego, a konkretnie w Kotlinie Kłodzkiej w Sudetach. Powiem Wam, a raczej napiszę, że to po prostu czuć w przepisach Kasi. Ten powrót do korzeni, tę bliskość natury, domową atmosferę. Coś wspaniałego, coś pysznego!
Na kilkudziesięciu ostatnich stronach autorka fenomenalnie opowiada o swoim życiu, co rusz przytaczając zabawne anegdoty. Opowiada o życiu pośród gór, zwierząt i czerpaniu garściami z dóbr naury. Z tych opowieści bije niesamowity spokój ducha i szczęście, choć czasami bywa różnie. Jak to w życiu.
Przetestowałam kilkanaście przepisów Kasi: słodkich, wytrawnych, tradycyjnych i tych bardziej innowacyjnych. Za każdym razem był to strzał w dziesiątkę i te przepisy wylądowały już w moi stałym kuchennym „repertuarze”.
UKŁAD
Książka „Slow west wege” jest podzielona na kilka ciekawych rozdziałów. Jest podział standardowy z przepisami śniadaniowymi czy obiadowymi i na słodko. Jednak są też rozdziały, swoją drogą bardzo praktyczne i pomocne, które uczą świadomego gotowania i rozsądnego gospodarowania jedzeniem. Mianowicie mam tu na myśli działy, które proponują wiele przepisów na bazie resztek, przygotowywanie produktów, które zazwyczaj się kupuje, w domu czy robienie własnych przetworów. Uwielbiam gotować z resztek i myślę, że już całkiem nieźle mi to idzie. Autorka na szczęście dostarczyła mi kolejnych inspiracji, za co bardzo jej dziękuję!
Jeśli chodzi natomiast o układ przepisów to również ta kwestia została fajnie i ciekawie rozwiązana. Prócz standardowych elementów przy każdej recepturze są zamieszczone dodatkowe rady oraz przybornik, czyli informacje o sprzętach jakie będą potrzebne. Myślę, że to ważna sprawa dla rozpoczynających przygodę w kuchni. Przy każdym przepisie jest również zawarta informacja o tym czy jest to danie bez glutenu czy bez laktozy. Autorka podpowiada także w jakim okresie najlepiej przyrządzać daną potrawę czy to w lecie czy jesienią, a może i przez cały rok. Każdy przepis jest okraszony zachwycającym zdjęciem.
PODSUMOWANIE
Jestem zachwycona propozycją kuchni wegetariańskiej Kasi Kędzior, tak Kasi, nie Katarzyny. Gotując z jej książki dobrze ją poznałam ( Kasię i książkę przy okazji też) i zaprzyjaźniłam się – przynajmniej z jej przepisami. A za co tak polubiłam „Slow West Wege”? Za prostotę, za przepisy z łatwo dostępnych składników, intuicyjność, za jakąś taką „polskość i swojskość”. Wiem trochę to dziwnie brzmi, ale z tej książki, zdjęć i przepisów bije fantastyczny klimat i ciepła domowa atmosfera.
Myślę, że „Slow West Wege” będzie idealną propozycją dla tych, którzy chcą gotować bardziej wegetariańsko i wegańsko jednocześnie nie katując swoich bliskich wyskakującymi zewsząd nowościami. Te przepisy łączą tradycyjne receptury z nowoczesnymi niuansami oraz wegetariańskim bzikiem.
No fajna książka. Po prostu!
„Slow West Wege” w trzech słowach: prosto, pysznie, domowo.
Przydatność do spożycia: 8/10
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Babaryba