Everything Sucks! – lata 90, dobra muzyka i kiczowate fryzury

Everything  Sucks! – lata 90, dobra muzyka i kiczowate fryzury

Seriale młodzieżowe to temat rzeka i w swoim życiu obejrzałam ich całkiem sporo. By sobie większość z nich przypomnieć musiałabym trochę pogłówkować. Pamiętam, że oglądałam „One Tree Hill” albo „Życie na Fali„. Śledziłam tez losy bohaterów „Plotkary„, a także nowej i starej wersji „Beverly Hills 90210„. Naturalnie było tego więcej, ale w tej chwili chyba te najbardziej zapadły mi w pamięci. Nie ma sensu rozwodzić się nad tym, czy te produkcje były mądre, logiczne, śmieszne, głupie, infantylne, powierzchowne. Po prostu były, a ja i pewnie rzesze innych mi podobnych wiekiem je uwielbiało i czerpało wiedzę o życiu. „Everything Sucks!” obejrzałam trochę przez przypadek i bardzo się cieszę, że tak się stało.

ZARYS FABUŁY

Serial opowiada o grupie licealistów z miasteczka o wdzięcznej nazwie Boring w Oregonie ( to miasteczko istnieje na prawdę).  Nastolatki szukają swojego miejsca w życiu, szukają sposobu na to by się wyróżniać, szukają akceptacji i miłości. Mają wielkie i małe marzenia. Jedni chcą umówić się z dziewczyną inni zaś  pragną zostać gwiazdami kina. Luke ma wizję, Kate zastanawia się nad własną seksualnością, Emaline chce być kochana, Oliver ma wszystkich w nosie, a McQuaid chce zaistnieć i być zauważany. Początki w nowej szkole bywają trudne, a o konflikty i nieporozumienia nie trudno. Widmo wspólnego projektu jednoczy zbuntowanych licealistów i tworzą coś co spędza im sen z powiek. Przy okazji pracy nad czymś wielkim dobrze poznają samych siebie.

Everything Sucks! - lata 90, dobra muzyka i kiczowate fryzury

FAJNE I TROCHĘ KICZOWATE LATA 90

Nieco stereotypowi bohaterowie zaskakują widza w bardzo nieoczywisty sposób.  Problemy nastolatków na całym świecie są jednak takie same. A te z małych, amerykańskich miasteczek wałkowane były już milion razy. Z tego co się orientuję nie zostały przedstawione tak jak w „Everything Sucks!”. Serial delikatnie łamie tematy tabu. Nie ma topornej łopatologii.  Trudne tematy podejmuje bardzo subtelnie i w stylu lat 90-tych. Pomijając scenariusz, który bazuje na wielu uproszczeniach to właśnie klimat tamtych lat robi robotę! W tym aspekcie serial jest dopieszczony i każdy szczegół odgrywa swoją rolę. Bohaterowie nie muszą nic mówić, wystarczy, że zerkniemy na ich ubiór i już wiadomo jaki kto jest. Trochę to krzywdzące, jednak wspomniałam już wcześniej, że ich historie nie są tak ewidentne jakby się mogło wydawać. Świetna charakteryzacja, kiczowate fryzury, przestarzały (jak dla nas) slang, genialna muzyka, trochę sucharów i trochę błyskotliwego humoru sprawiły, ze serial bawi swoją autentycznością. Co do humoru to odgrzewanych kotletów trochę było, jednak i to danie może smakować.

A JAK TO WYPADA AKTORSKO?

A o dziwo bardzo dobrze i niezwykle naturalnie. Zazwyczaj aktorzy grający role nastolatków są dobre kilka lat starsi od swoich postaci. Kiedy przejrzałam obsadę i wiek aktorów, byłam w małym szoku. Oni faktycznie grali swoich równolatków, z małymi wyjątkami. Dlatego wypadli tak realistycznie i nienachalnie.  Emocje, trudne sytuacje, sceny niemal intymne zagrane były bardzo wiarygodnie i uroczo. Peyton Kennedy i Jahi Di’Allo Winston stworzyli świetnych i nieoczywistych bohaterów. Jeśli w tak młodym wieku grają tak prawdziwie to ja czekam na kolejne produkcje z ich udziałem. Większość obsady stanowią aktorzy w wieku nastoletnim, jest jednak jeden bohater kreacji Patch Darragh, który jest tak sympatyczny i specyficzny, że z marszu można go polubić. Darragh wcielający się w rolę gapciowatego dyrektora szkoły jest fantastyczny. Taki trochę nieogarnięty i żałosny, ale koniec końców bardzo mu kibicujemy.

PLAYLISTA / SOUDTRACK

Jak już wiecie muzyka w filmie czy serialu to dla mnie jedna z ważniejszych kwestii. I przyznaję się bez bicia uwielbiam świetnie dobrany soundtrack. A w przypadku „Everything Sucks!” soundtrack oczarował mnie na tyle, że słucham go w kółko już od tygodnia. Największe hity Oasis, Tori Amos czy Deep Blue Something nie tylko podkreśliły klimat tamtych lat, ale nadały ton całej produkcji. Każdy utwór, który gra pierwsze skrzypce czy tez po prostu słychać go w tle ma znaczenie. Muzyka w życiu młodego człowieka to bardzo ważna sprawa ( wiem z doświadczenia :D) i cieszę się, że w „Everything Sucks!”ten temat nie został zepchnięty na dalszy plan. Na szczęście obyło się bez zadęcia. Bez tej  muzyki, serial na pewno nie byłby tym czym jest. TUTAJ link do playlisty na Spotify .

PODSUMOWANIE

Włączony przez przypadek serial wciągnął mnie bez reszty. Jeden odcinek trwa nieco ponad 20 minut, tak więc cały serial można obejrzeć w niecałe 4 godziny. I uwierzcie, nie będą to zmarnowane cztery godziny. To nie jest wybitne serialowe dzieło, ale ogląda się go świetnie. Jest zabawnie, miejscami kiczowato, miejscami bardzo prawdziwie. Czasami producenci częstują widza sucharami, a czasami wspinają się na pogłębioną psychologię postaci. Kompletny miszmasz, jednak idealnie ze sobą współgrający. Naturalnie, można doszukiwać się braku logiki i nieścisłości. Pytanie w jakim celu? Serial ma bawić i spełnia tę funkcję w 100%.

Dla kogo jest ten serial? Dla nastolatków, dla tęskniących i pragnących poczuć ten niepowtarzalny klimat lat dziewięćdziesiątych. Jeśli oczekujesz gwiazdki z nieba i serialu na miarę Breaking Bad, niestety się rozczarujesz. Jeśli jednak chcesz obejrzeć coś przyjemnego z błyskotliwym humorem i nutka nostalgii to „Everythig Sucks” może i Ciebie również zachwyci. Ja czekam już na kolejny sezon serialu.

Everything Sucks!” w trzech słowach: klimatyczny, zabawny, uroczy.

Moja ocena: 7/10