Eat pretty every day – Jolene Hart

Eat pretty every day – Jolene Hart

Jeszcze z trzy czy cztery lata temu książek o powiedzmy holistycznym podejściu do żywieniu, pielęgnacji ducha i ciała było jak na lekarstwo. Obecnie wyrastają jak grzyby po deszczu i w sumie nie wiadomo co jest wartościowe, a co kompletną bzdurą. Zobaczymy, jak jest z „Eat pretty every day”…

JOLENE HART

W Polsce póki co ukazały się trzy książki tej autorki, a raczej pozycje, bo jedna z nich to kalendarz „piękna”. Jednak „Eat pretty every day” to moje pierwsze spotkanie z jej publikacjami. Tak oto nie mogę się odnosić do poprzedniej książki Jolene Hart „Eat pretty”, która jak widzę po recenzjach cieszyła się ogromnym zainteresowaniem i uznaniem. Może kiedyś po nią sięgnę. Autorka w swoich publikacjach wielokrotnie odnosi się do ajurwedy i jej praktyk. Niestety nie jestem specjalistką w tym temacie, choć muszę przyznać, że zaintrygował mnie i przyjrzę mu się bliżej.

JAK TO WYGLĄDA?

Otóż książka podzielona jest na cztery obszerne rozdziały. Każdy z nich odpowiada konkretnej porze roku i liczy ponad 90 (tyle ile dana pora roku liczy dni) wskazówek, rad, ciekawostek czy przepisów. Trochę kłopotliwe jest liczenie kolejnych dni danej pory roku. W sumie to nie pamiętam początkowych dat i musiałabym je sobie najzwyczajniej w świecie sprawdzić. Myślę jednak, że to nie o to chodzi, by sprawdzać konkretne dni i stosować się do wytycznych jakie serwuje nam Jolene Hart. Czemu tak sądzę? Testując to rozwiązanie przez kilka dni doszłam do wniosku, że się nie sprawdza. Poszczególne rady były nieadekwatne do mojego rytmu dnia, humoru czy widzimisię. Przez kolejne dni czytałam kilkanaście codziennych inspiracji i wybierałam jedną do której chciałam się zastosować. Oczywiście mój test dotyczył, z racji aktualnej pory roku, jedynie zimowego rozdziału.

CZY TO SIĘ MOŻE PRZYDAĆ?

Dla pełnego obrazu naturalnie zapoznałam się z wszystkimi inspiracjami, czy to jesiennymi, letnimi bądź  wiosennymi. Jak już wcześniej wspomniałam książki Jolene Hart przedstawiają podejście holistyczne i każdy z aspektów, jak żywienie, pielęgnacja czy dbałość o rozwój duchowy ma szansę na osiągnięcie pełnej harmonii i szczęścia. „Eat pretty every day” w pełni prezentuje to stwierdzenie. Wszystkie rady są podzielone na kilka kategorii, które co kilka dni się powtarzają, co jak sprawdziłam ma sens i jest jak najbardziej racjonalne. Większość z rad i propozycji jest naprawdę ciekawa i mądra. Niektóre niestety trącą myszką, szczególnie nieco infantylne mantry, w których zastosowaniu ja się kompletnie nie odnalazłam. Jak dla mnie zdecydowanie najciekawsze są ciekawostki i opis właściwości ziół, warzyw, przypraw i owoców, a także kuchenne inspiracje. Ciekawą kategorią jest także „Intencja tygodnia”, która zachęca nas do wprowadzenia nowych nawyków żywieniowych czy pielęgnacyjnych.

PODSUMOWANIE

Zdziwiłam się, że ten poradnik można rzec o błahostkach jest tak mądry. Inspiruje w nienachalny sposób ucząc dobrych nawyków. Nie narzuca swojej jedynej i słusznej ideologii. To jest zdecydowanie na plus. Dla wielu freaków zdrowego trybu życia ta książka może okazać się zbyt oczywista. Zawiera wiele już powszechnie znanych informacji. Osobiście mi to nie przeszkadza, i miałam okazję sobie o wielu praktykach przypomnieć i je zastosować.

Mimo wszystko książka „Eat pretty every day” to propozycja jedna z wielu na rynku. Jeśli posiadasz już podobną książkę, nie widzę sensu zaopatrywać się w kolejną. Jeśli jednak szukasz książki, która Cię zainspiruje do wprowadzenia zdrowych zmian w swoi życiu, to jak najbardziej ten tytuł jest dla Ciebie. Przyznam również, że książka jest pięknie wydana i świetnie nadawałaby się na prezent.

„Eat pretty every day” w trzech słowach: piękna, mądra, bardzo inspirująca.

Przydatność do spożycia: 7/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak