Imię wroga. 5 część sagi rodu Petrycych – Mirosłwa Kareta

Imię wroga. 5 część sagi rodu Petrycych – Mirosłwa Kareta

W lutym tego roku opowiadałam Wam o „Próbie miłości” – czwartym tomie sagi rodu Petrycych. Zachwyciłam się wtedy piórem Mirosławy Karety, precyzją z jaką wprowadzała czytelnika w historyczną rzeczywistość. Zachwyciłam się tym jak zgrabnie i ujmująco namalowała Kraków, jak wyzbywając się schematów nakreśliła losy rodziny Petrycych. Sięgając po „Imię wroga” miałam już pewne oczekiwania i obawiałam się, że ta historia nie jest już w stanie mnie tak oczarować.

ZARYS FABUŁY

Maksymilian Petrycy powoli zaczyna się odnajdować w nowej rzeczywistości. Zmiana trybu życia, nowy członek rodziny i zmiana pracy zdają się mieć na niego i jego rodzinę dobry wpływ. Świadomość pewnej stabilizacji daje chwilę oddechu rodzinie Petrycych. Jest to jednak jedynie zwiastun huraganu przeszłości, który ma nadejść niebawem. Ba, który już jest za rogiem. Przyjazd Hersza Morgensterna do Krakowa i jego opowieści o ocaleniu z Holocaustu odbijają się szerokim echem wśród mieszkańców miasta. Jego historia spotyka się z niezrozumieniem i sprzeciwem. Tajemnice Hersza mogą mieć jednak największy wpływ na Maksymiliana Petrycego i jego rodzinę…

DOBRE ZAKOŃCZENIE SAGI RODU PETRYCYCH

Moje obawy okazały się być bezpodstawne. Autorka kolejny raz udowodniła, że niebywale łatwo i bardzo spójnie potrafi przeplatać wątki teraźniejsze z historycznymi, sprawy wielkiej wagi z domowymi dramatami i rozterkami, jednocześnie nie umniejszając żadnym z nich wagi. Historyczne retrospekcje o zagładzie Żydów bez wątpienia wzbudzają dużo silniejsze emocje niż domowe „przyziemne” problemy Petrycych. Jednak kiedy obie historie zaczynają się ze sobą łączyć i na jaw wychodzą kolejne tajemnice czytelnik zdaje sobie sprawę z przewrotności ludzkiego życia, losu, który często kpi z naszych planów. „Imię wroga” jest również piękną opowieścią o rodzinie, niełatwych relacjach i trudnych silnych miłościach, które mimo przeciwności nigdy się nie poddają. Historia ta jest świetnym przykładem dawania kolejnych szans, nie skreślania kogoś za popełnione w życiu błędy.

Przyznaję, że jestem pod dużym wrażeniem tego jak Mirosława Kareta świetnie opowiada o przeszłości w której historia Holocaustu i II Wojny Światowej gra pierwsze skrzypce. Całość została bardzo dobrze przemyślana i skrupulatnie skonstruowana. W moim odczuciu nie ma luk informacyjnych, ani wątków którym brak rozwinięcia. Co więcej na końcu książki autorka zamieściła biogramy postaci historycznych co było dla mnie bardzo pomocne w trakcie lektury i sprawiło, że obraz opisywanych przez nią realiów stał się pełniejszy.

Kiedy czwartą część można przeczytać poza kolejnością, tak ostatniej już nie bardzo. Tym razem większość zawiązanych w pierwszych tomach wątków się rozwiązuje. Wydarzenia i decyzje  bohaterów z pierwszych tomów mają realny, jak nie kluczowy wpływ na to co się dzieje w „Imieniu wroga”.

PODSUMOWANIE

Przyznam, że żałuję że to już koniec. „Imię wroga” wiele tłumaczy, wiele rzeczy wychodzi na jaw, rozwiązują się wszystkie wątki. Mirosława Kareta po raz kolejny częstuje czytelnika niebanalną aczkolwiek bardzo rzeczywistą opowieścią z historią wojenną w tle. Czyta się to niesamowicie, a przeplatanie się wątków z przeszłości nadaje niesamowitego smaczku i tempa. Autorka kreuje prawdziwych bohaterów, takich z krwi i kości, których los ich nie oszczędza. Mirosława Kareta pisze niebywale życiowo i ze smakiem, bez zbędnego patosu

Jeśli szukacie świetnie napisanej sagi rodzinnej dla siebie bądź dla swoich bliskich to jest to dobry adres. Petrycy Was nie zawiodą! Mają mnóstwo tajemnic do odkrycia, i konfliktów do rozwiązania.

MOJA OCENA: 7/10

Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu WAM