Recenzja „ Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy ”.
Poza kilkoma naczelnymi dyktatorami takimi jak Hitler, Stalin, Husajn czy Mussolini nie zdawałam sobie sprawy jak wielki i potężny jest ich świat. Świat dyktatorów. Nagle uświadomiłam sobie jak wielką jestem ignorantką. Książka „Jak zostać dyktatorem. Podręcznik dla nowicjuszy” trochę otworzyła mi oczy i zmusiła mnie do wielu dziwnych przemyśleń. No dobra, zabrzmiało to nieco pompatycznie. Ale tak było. Było też tak, że podczas tej lektury bawiłam się po prostu świetnie.
O CZYM JEST TEN NIETUZINKOWY PORADNIK?
A no o tym jak zostać dyktatorem. No bo niby o czym. Książka podzielona jest na kilkanaście rozdziałów. Każdy dotyczy innej, jakże cennej wskazówki. Po objęciu niepodzielnego panowania nad jakimś państwem nie można sobie do końca życia odcinać kuponów od tego jednego wydarzenia. Na życie przewodnika ludu składa się wiele różnych aspektów. Trzeba być bardzo utalentowanym, pisać książki, wzbudzać szacunek i respekt, dobrze się ubierać, wymyślać dziwne prawa, konkretnie się wzbogacić i najlepiej ogłosić się bóstwem. To tak w skrócie. Taki dyktator musi mieć ogromną fantazję, wizję i misję. Po lekturze „Jak zostać dyktatorem” moim faworytem w kwestii niczym nieograniczonej wyobraźni dyktatorskiej jest turkmeński samozwańczy wódz Turkmenbaszy. Nazywał się inaczej, ale to nie ma znaczenia, bo ogłosił się ojcem wszystkich Turkmeków. Nawet gdybym napisała jego imię i nazwisko, niewielu jest w stanie to poprawnie przeczytać. Poza nim niezwykłą fantazją popisał się rumuński dyktator Nicolae Ceaușescu ( też nie wiem jak to przeczytać). Był mistrzem w tworzeniu dziwnych i zupełnie niepotrzebnych przepisów prawnych. Takich cudacznych kwiatków w naszym pięknym świecie było bardzo wiele i nie sposób wymienić wszystkich.
DYKTATORSKI ŚWIAT PEŁEN PRZEPYCHU
Zdobyć władzę to jedno. Życie na miarę dyktatora to zupełnie inna sprawa, która nie jest taka prosta, jakby się wydawało. Mam wrażenie że władcy różnych państw zwani dyktatorami prześcigali się w wymyślaniu dziwnych praw, stosowaniu terroru, korupcji. Skoro Mao Tse-tung wydał swoją Małą Czerwoną Książeczkę to koreański wódz również musiał to zrobić. Można zauważyć, że w świecie dyktatorów nieprzerwanie trwa niepisany wyścig szczurów. Wystawne przyjęcia na kilka tysięcy osób były na porządku dziennym. Garaże mieszczące kilkaset luksusowych samochodów to norma. Życie dyktatora pod każdym względem musiało być wyjątkowe i najlepiej ozłocone. Dosłownie. Przepych i luksus to główne wyznaczniki życia tych specyficznych przywódców. Kilkanaście ogromnych posiadłości w różnych krajach i ogromne jachty koniecznie urządzone musiały być w iście barokowym stylu. No bo jakżeby inaczej. Owszem było dwóch, może trzech dyktatorów, którzy żyli skromnie i po śmierci został po nich jedyne dywanik modlitewny. Takie mini wyjątki od reguły. A propos śmierci dyktatorzy również byli specyficzni. Wielu pragnęło być zabalsamowanych i wystawionych na widok swego ludu jak Lenin, który do dziś tkwi w swoim mauzoleum na Placu Czerwonym w Moskwie. Życie dyktatorów musiało być wyjątkowe pod każdym względem. Czyż nie cierpieli oni na swego rodzaju manię wielkości?
DAWNO SIĘ TYLE NIE „NAGUGLOWAŁAM”
Każdego dnia czegoś szukamy. Ameryki nie odkryłam. Ale czytając tę książkę co chwilę w telefonie pytałam wujka Gugu o różne informacje o dyktatorach i krajach, w których wiedli swoje nietuzinkowe dyktatorskie życie. Jeśli ktoś ma ochotę na pogłębienie własnej wiedzy w tym temacie, autor umieścił na końcu książki spis literatury z której korzystał. Wiele fragmentów książki czytałam po kilka razy, bo oczywiście musiałam z co ciekawszymi aspektami z życia dyktatora podzielić się z JJ. To też wywoływało wiele burzliwych dyskusji zbaczających na różne dziwne tematy. Lubię takie lektury. Podobnie miałam z „Przywitaj się z królową”, którą koniec końców czytałam na głos, żeby nie czytać jej dwa razy.
CZASAMI SIĘ NUDZIŁAM, ALE TO NIEWAŻNE
No czasami niestety się nudziłam podczas lektury. Niektóre fragmenty opisujące fanaberie różnych dyktatorów były zbyt obszerne. Jednak rozumiem, że autor chciał rzetelnie podejść do tematu. Zbyt długie wstępy jednak nie umniejszą tej książce jej wartości. Podczas jej lektury bawiłam się świetnie. Po prostu. Na tę książkę składa się wiele ciekawostek i anegdotek z życia dyktatorów. Czytając je przecierasz oczy ze zdumienia bądź reagujesz głośnym śmiechem. Podoba mi się w tej książce to, że nie trzeba jej czytać od deski do deski. Mimo chronologicznego ułożenia rozdziałów można je czytać, powiedzmy, od końca i nie będzie się miało wrażenia, że coś nas ominęło. Lekka lektura do kawy czy do poczytania w kolejce do lekarza. Polecam.
Moja ocena: 7/10