Złota klatka – Camilla Lackberg

Książki Camilli Lackberg są znane na całym świecie i również w Polsce cieszą się ogromną popularnością oraz uznaniem czytelników. Przy okazji premiery nowej książki autorki w Polsce „Złotej klatki” pomyślałam, że to dobry moment by zapoznać się z jej twórczością. Cóż to nie był najlepszy pomysł. Teraz po inną książkę Lackberg sięgnę później niż później.
ZARYS FABUŁY
Faye jest trzydziestodwuletnią spełniającą się matką i żoną. Ma wszystko o czym marzyła. Jest inteligentna i bogata. Można się domyślać, że wielu zazdrości Faye jej statusu społecznego i pięknego wystawnego życia. Za marmurami i drogimi dodatkami kryje się jednak frustracja, inna kobieta i pragnienie złudnego szczęścia.
Mąż Faye – Jack jest szwedzkim przedsiębiorcą, który na pozór jest mężczyzną idealnym. Kiedy zamykają się za nim drzwi mieszkania staje się psychologicznym tyranem wywierając wpływ na Faye w każdej dziedzinie jej życia. Ubezwłasnowolnia ją psychicznie i owija wokół palca, nie pozostawiając miejsca na samodzielne myślenie.
Faye nie pozostaje nic innego jak czyścić kuchenny blat, odwozić córkę do przedszkola i przeszukiwać komputer męża w poszukiwaniu jego sekretów.
Nagle wszytko się wali. Cały misternie zbudowany świat. Faye musi poradzić sobie z nową rzeczywistością. Przysięga sobie, że ten co ją tak urządził zapłaci za to.
GDZIE TEN THRILLER?
Wiele naczytałam się o powieściach Lackberg, że dobre, że trzymające w napięciu, że skomplikowane i pochłaniające. Sięgając po „Złotą klatkę” poczułam się nieco oszukana. Gdzie ten thriller psychologiczny? Całość wybrzmiała jak kiepski romans o lekkim zabarwieniu erotycznym, no może raczej intensywnym niż lekkim. Scen seksu jest co nie miara, jedna podobna do drugiej. Niestety o całości można powiedzieć jedynie to, że momentami sili się na thriller, ale są to próby bardzo nieudane. Książka dzieli się na trzy części. Pierwsza to obraz nędzy i rozpaczy głównej bohaterki. Faye jako ofiara losu i swojego męża jest niezwykle irytująca. Z jednej strony kreowana na kobietę inteligentną i silną, a z drugiej kompletnie bezbronną wobec „widzi mi się” męża. Nie byłoby tak źle, gdyby nie była to postać kompletnie pozbawiona ikry i charyzmy. Ot kolejna bohaterka, która od początku do końca jest kukłą bez wyrazu. W drugiej części Faye nieco się rehabilituje i zmienia swoje życie. Nieco z przymusu, bo w sumie najchętniej wróciłaby do męża – emocjonalnego terrorysty. W trzeciej droga Faye zawzięcie się mści i jest trochę zabawy, ale wszystko to jest okrutnie przewidywalne i szablonowe. Do tego i tak już zrujnowany wizerunek psują wymieniane co chwila luksusowe marki. Czasami miałam wrażenie, że oglądam haul zakupowy czy OOTD zamożnej youtuberki. Autorka zrobiła wszystko by czytelnik ani na chwilkę nie zapomniał, że bohaterowie „Złotej klatki” są obrzydliwie bogaci oraz że tu toczy się walka o pieniądze, marmurowy blat i drogi zegarek.
STEREOTYP GONI STEREOTYP
Thriller psychologiczny – w dodatku rodzinny. Lista obecności. Mąż emocjonalny tyran? Jest. Niby bystra żona, ale trzpiotka dająca się omamić, w dodatku ofiara losu? Jest. Harda przyjaciółka co to nie da sobie w kaszę dmuchać? Jest! Wpływy, władza i pieniądze? Są! Markowe ubrania i seks na wszystkich powierzchniach płaskich? Jest! Jakieś tam zaszłości sprzed lat? Są! I mamy thriller. Psychologiczny.
Rozczarowała mnie nijakość tej powieści. Nie rozumiem, dlaczego autorka pojechała jednym torem nie siląc się nawet na analizy czy odrobinę suspensu i niepokoju. Bezosobowi bohaterowie pogrążają intrygę, która mogłaby się udać gdyby miała więcej charakteru i koloru.
COŚ W KLIMACIE
Odtrutką na „Złotą klatkę” i lekiem na całe zło może by tylko inna dobra książka. Z mojej strony mogę Wam polecić coś z pogranicza thrillera i kryminału. „Cisza białego miasta” to lektura, która wciągnie czytelnika na bardzo długie godziny. Nie pozwala się oderwać i zapomnieć. Iście zacna intryga sprawia, że w kółko się o niej rozmyśla. Do tego autorka zbudowała fantastyczny klimat hiszpańskiej prowincji. Cudo! Książkę znajdziecie na Virtualo.pl.
PODSUMOWANIE
„Złota klatka” rozczarowała mnie w wielu kwestiach, jednak muszę przyznać, że Lackberg ma lekkie pióro i powieść czyta się dobrze. Jeśli nie macie nic do czytania to śmiało można po nią sięgnąć dla zabicia czasu. Myślę, ze to będzie to dobra propozycja dla fanów romansów z nutką grozy i nieco zaskakującym twistem fabularnym. Ostrzegam jednak, że zakończenia można się bardzo szybko domyślić. Mam wrażenie, że ta powieść jest jednowymiarowa, taka od linijki.
Moje pierwsze spotkanie z Lackberg nie należy do udanych. Kiedyś jednak sięgnę po coś co znalazło już uznanie czytelników to sprawdzę czy warto dalej sięgać po historie wychodzące spod pióra Lackberg.
Moja ocena: 4/10
Za udostępnienie ebooka do recenzji dziękuję księgarni Virtualo