Według Google „Praca rządzi” się swoimi prawami

Według Google „Praca rządzi” się swoimi prawami

Kto z nas nie zna potężnego Google i ogromu narzędzi, którymi dysponuje? Za każdym razem kiedy otwieramy komputer stykamy się mniej lub bardziej z odnogami tejże marki. Za ogromnym sukcesem stoją całe rzesze googlersów, którzy pracują tak jak chciałby pracować cały świat. Ponoć.

OKŁADKOWE OBIECANKI CACANKI

Okładkowe obietnice rzadko kiedy się spełniają. Niestety jest i tak w tym przypadku. Szumny napis o metodach Google`a, które odmienią moją pracę i życie nie ma żadnego przełożenia na rzeczywistość. Zostawiłam sobie tę książkę właśnie na grudzień, by z okazji zbliżającego się nowego roku moje postanowienia się skonkretyzowały i nabrały wyraźnych kształtów przeobrażając się w realne do zrealizowania cele. Niestety jedyne co mogę przyznać to to, że co nieco się zainspirowałam niektórymi praktykami googlersów. I to tak bardziej ogólnie niż konkretnie. No więc ani moje życie ani praca się nie zmieniły. Jednak świadomość innych możliwości daje do myślenia. Temat zatrudniania pracowników okazał się mieć więcej zakrętów niż sądziłam. Tak wiele szczegółów decyduje o tym kogo przyjmujemy do pracy, a większość z nich jest ukryta i bardzo pierwotna. Poznanie tych niuansów pozwala  na dostrzeżenie szerszego obrazu rzeczywistości i przyjrzeniu się „zasobom ludzkim” z innej perspektywy.

LASZLO BOCK

Laszlo Bock to jeden z tych ludzi, których można przedstawiać przez pół dnia. W skrócie mówiąc jest specjalistą od organizacji zasobów ludzkich. Wyszukuje, zatrudnia i dba o pracowników. W czasach kiedy pracował w Google wiele razy został wyróżniony nagrodami dla najlepszego pracodawcy. Nie można się temu dziwić bo podczas jego rządów googlersi byli szczęśliwsi, bardziej efektywni i zadowoleni (przynajmniej tak twierdzi i takie są dane). A wszystko to dzięki wprowadzeniu innowacyjnych i nietuzinkowych rozwiązań, które obecnie wykorzystuje wiele firm na całym świecie.

„PRACA RZĄDZI” SIĘ SWOIMI PRAWAMI

Rzadko kiedy to robię, jednak w tym przypadku się skusiłam i przed przeczytaniem wybrałam ze spisu treści te rozdziały, które wydały mi się najciekawsze. W przypadku poradników często się zdarza, że pierwsze rozdziały są trochę zapchaj dziurą, a przydługie wstępy okropnie nużą. I tym oto sposobem jako pierwszy przeczytałam rozdział ostatni, a na końcu przeczytałam rozdział pierwszy. Takie podejście do lektury pozwoliło mi na odkrywanie treści i szukanie odpowiedzi na pojawiające się pytania. Dzięki temu sposobowi z lektury zapamiętałam zdecydowanie więcej treści niż jakby czytała ciurkiem. Serdecznie Wam polecam ten sposób poznawania książki (oczywiście jedynie w przypadku poradników).

Wcześniej już wspomniany ostatni rozdział książki okazał się być  tym najlepszym. Autor opowiada w nim o kilku prostych technikach, które wprowadzając już teraz, mogą wiele zmienić w dotychczasowym zawodowym życiu. Jest to też swoiste podsumowanie całości w bardzo konkretny i przystępny sposób. Kolejnym rozdziałem, który zasługuje na uwagę jest ten o częstym sięganiu po impulsy. Brzmi dziwnie? Może i tak, ale  Laszlo Bock przekonał mnie do swojej „impulsowej teorii” i w miarę możliwości zastosuję ją na sobie. Cel jaki przyświecał autorowi podczas pracy w Google niewątpliwe zasługuje na podziw, a to co osiągnął na ogromny szacunek i zaufanie.

BŁYSKOTLIWIE, TECHNICZNIE I NA LUZIE

Wydajność i efektywność jako pojęcia w książce padają bardzo często. Nie ma się jednak co dziwić w końcu ta książka o tym jest. Można by rzec, że temat pracy w ujęciu zarządzania zasobami ludzkimi może być nudny. Laszlo Bock na szczęście nie nudzi, a raczej bawi i uczy. Duży dystans do siebie, błyskotliwe uwagi, ogromne doświadczenie i konkretna wiedza sprawiają, że książkę czyta się, o dziwo, bardzo dobrze.  Pod względem merytorycznym publikacja jest świetnie przygotowana. Opowiadając o swoich teoriach autor ukazuje na konkretnych przykładach ich wykorzystanie. Po każdym rozdziale na jednej bądź dwóch stronach ( to zależy od rozdziału) znajdują się listy z przypisami. Przyznam, że bardzo ułatwia to późniejsze wyszukiwanie konkretnych publikacji. Jednak to co cechuje książkę Laszlo Bocka to luz i absolutny brak zadęcia czy też snobizmu. Takie opowiadanie o pracy ani trochę nie nudzi. Mimo, że kwestia zatrudniania pracowników i zarządzania kadrami nie leży w sferze moich zainteresowań to temat pracy w Google już tak. Czytając „Praca rządzi” dowiedziałam się wielu dziwnych i ciekawych rzeczy, o których mogę teraz dyskutować godzinami  ( i brylować w towarzystwie 😀 ).

PODSUMOWANIE

Książka Laszlo Bocka jest niewątpliwie godna uwagi, ale pod względem ciekawostek i anegdot o firmie Google. Dla osób trudniących się organizacją zasobów ludzkich ta książka okaże się czymś więcej niż jedynie zbiorem opowiastek o googlowym świecie. Rekruterzy zdecydowanie wiele wyniosą z tej lektury, która jest naszpikowana celnymi spostrzeżeniami i wskazówkami. Osobiście w kilku kwestiach się zainspirowałam i myślę, że niektóre techniki zastosuję organizując swoją pracę. Niemniej jednak „Praca rządzi” to książka bardzo ciekawa i jest świetną lekturą „naszych czasów”. Praca obecnie nabiera innego znaczenia i ten aspekt w książce  jest dobrze wyeksponowany. Bez szumnego tytułu książka wypadłaby lepiej, ale rozumiem, ten marketingowy haczyk. „Praca rządzi. Jak robimy to w Google” brzmi o wiele lepiej ( tak myślę).

Przydatność do spożycia: 6/10

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Insignis