Wataha – najlepszy polski serial. Serio

Wataha – najlepszy polski serial. Serio

Pierwszy sezon „Watahy” miał premierę w  październiku w 2014 roku. Czyli całe wieki temu. Kiedy zakończono emisję wszyscy pytali o kontynuację. O której niestety ni słychu ni widu. Wtedy oczywiście. Na szczęście drugi sezon powstał. Widzowie czekali w wielkim zniecierpliwieniu, ale się doczekali. A warto było czekać! Niestety ja już jestem po i zazdroszczę tym co mają oglądanie tego serialu jeszcze przed sobą.

Tekst może zawierać (ale nie musi) spojlery z pierwszego sezonu serialu „Wataha”.

CO TAM W BIESZCZADZKIEJ TRAWIE PISZCZY

Wracamy do Bieszczad po czterech latach od wybuchu w którym zginęła prawie cała wataha. Rebrow żyje i ma się dobrze. Powiedzmy. Od kilku lat ukrywa się w bieszczadzkich lasach i prowadzi mniej lub bardziej ustabilizowane życie z dala od cywilizacji. Zmienił się. Nie tyle mentalnie co fizycznie. Nabrał ciała i ma bujne owłosienie tu i ówdzie.

A w górach znów się źle dzieje. Przemyty i zwłoki są na porządku dziennym. Prokurator Iga Dobosz i Wiktor Rebrow zostają wciągnięci w kolejną karuzelę makabrycznych zdarzeń.

BARDZIEJ, MOCNIEJ, PIĘKNIEJ

Pierwszy sezon to była istna petarda. Każdy się obawiał infantylnej historii ze szczęśliwym zakończeniem.  A tu takie kuku. Wszyscy byli zaskoczeni obrotem sprawy. Trudno więc utrzymać podobny poziom i podobne tempo w kolejnych sezonach. I kolejne kuku! Było bardziej, mocniej, piękniej! Dosłownie. Ujęcia Bieszczad z lotu ptaka zapierają dech w piersiach. Bezkresne góry i lasy zachwycają. Wydarzenia są bardziej dramatyczne i nabierają na sile. Serial trzyma w napięciu od pierwszej do ostatniej chwili. Nie ma wytchnienia…

To co jednak najbardziej zapadło mi w pamięć po obejrzeniu całości to ten niewymuszony humor. Lekko zawoalowany, nieprzeszkadzający i błyskotliwy. W odpowiednich dawkach nie umniejszał innym wydarzeniom. No cud miód i orzeszki.

REHABILITACJA IGI DOBOSZ

W pierwszym sezonie pani prokurator się nie popisała. Ubzdurawszy sobie jakąś historyjkę brnęła w kolejne ślepe uliczki, na czym ucierpiał głównie Rebrow. Teraz, po czterech latach Iga Dobosz chce się zrehabilitować i naprawić swoje błędy. Nie boi się konsekwencji. Z wrednej suki, jaką jawiła się w pierwszym sezonie, zmienia się trochę w Wonder Woman. Taka Igę da się lubić. Nie traci jednak animuszu i charakteru fighterki. Iga Dobosz w wydaniu Aleksandry Popławskiej to coś pięknego. Jej kreacja zasługuje na wszelkie pochwały i zachwyty.

Wataha – najlepszy polski serial. Serio

ACH TE ZAKOŃCZENIA

Całej intrygi domyśliłam się niestety około trzeciego odcinka. Oczywiście nie wiedziałam jak się to wszystko skończy. Mimo wszystko, miałam nadzieję, że dobrze. Choć wiedziałam, że cukierkowo nie będzie.

Ostatni odcinek drugiego sezonu to jest naprawdę majstersztyk. Akcja gnała na łeb na szyję. Przeżywałam strasznie i głośno kibicowałam głównym bohaterom. Tak, jakbym miała dziesięć lat. Napięcie, strach i adrenalina na najwyższym poziomie. Rzadko kiedy mi się takie combo zdarza, a szczerze uwielbiam odczuwać tyle na raz oglądając coś na szklanym ekranie.

PODSUMOWANIE

„Wataha” to najlepszy polski serial. Bez dwóch zdań. Takiej produkcji nasza kochana Polska nigdy wcześniej nie miała. Na szczęście już ma. Wataha to nasz towar eksportowy najwyższej klasy. Aktorsko świetnie. Nie wspominałam o tym wcześniej, ale zupełnie mnie rozbraja sposób mówienia Kality ( w tej roli Mariusz Saniternik –  mój mistrz!).Zdjęcia obłędne. Muzyka idealna. Ja wiem, że to banały. One jednak najlepiej oddają moje wrażenia i emocje. No po prostu polecam. Koniecznie trzeba obejrzeć. Pozycja obowiązkowa.

Przed obejrzeniem drugiego sezonu polecam przypomnieć sobie sezon pierwszy. Jednak po trzech latach mogło co nieco umknąć.

„Wataha” w trzech słowach: Bieszczady, Bieszczady, Bieszczady.

Moja ocen: 10/10