W pułapce – Magda Stachula
Lubię się z thrillerami, szczególnie z tymi, które zajmują przestrzeń w mojej wyobraźni na długie godziny. Jeśli już sięgałam po thrillery to przeważnie były to zagraniczne tytuły. Tym razem miałam okazję zmierzyć się z polską próbką tego gatunku. Zdradzę jedynie, że niesamowitą.
ZARYS FABUŁY
Klara młoda studentka budzi się po imprezie na klatce schodowej w kamienicy, w której mieszka. Przekonana, że trochę za bardzo zabalowała zabiera się do swoich zajęć. Po pewnym czasie jednak orientuje się, że od imprezy minęło już kilka dni, a ona nie ma pojęcia co się wtedy działo. Kolejne znaki wskazują na to, że to mogło być porwanie. Szukając odpowiedzi na nurtujące pytania wraz z przyjaciółką trafia na informacje o Lisie, dziewczynie, której przytrafiło się to samo. W nadziei na rozwikłanie zagadki i odnalezienie spokoju i poczucia bezpieczeństwa wyrusza do Berlina.
NIEPOKÓJ
To pierwsze co przychodzi mi na myśl po przeczytaniu „W pułapce” Magdy Stachuli. Całą historię autorka zawarła na jedynie 300 stronach. Niech to Was jednak nie zmyli. Książka jest bardzo treściwa i naładowana emocjami i niepokojem. Nie sposób się oderwać czy odłożyć na bok choć na kilka chwil. Powieść wciąga od pierwszych stron.
A dlaczego? Och, na to złożyło się wiele składowych, które autorka ograła koncertowo. Na początek ciekawe, niebanalne i tajemnicze postaci. Początkowo w każdym widzi się docelowego złoczyńcę i chwilami można oszaleć od tych podejrzeń. Obawiałam się, że będzie mi doskwierał brak pogłębionej psychologii poszczególnych postaci. Na szczęście tak się nie stało. Kolejne fakty z życia bohaterów były wprowadzane bardzo powoli, ale zawsze w punkt, zawsze po coś. Niestety nie zżyłam się z nimi na tyle by im jakoś szczególnie kibicować.
NO WŁAŚNIE – HISTORIA
Jak już wcześniej wspomniałam Magda Stachula operując kilkoma zręcznymi zabiegami stworzyła ciekawą i trochę nieprawdopodobną opowieść o ludzkim strachu i braku poczucia bezpieczeństwa. Ukazała jak szybko ustabilizowane życie może legnąć w gruzach, a na jego miejscu swoje fundamenty buduje strach z wszelkimi obawami. Naprzemiennie czytelnik poznaje historie trzech kobiet – Klary, Lisy i pewnej porwanej dziewczyny. Losy tych trzech kobiet poznajemy z ich perspektywy. Niewiadome się mnożą i tworzy się aura tajemniczości. Szukanie, rozwiązywanie tej intrygi sprawiło mi ogromną przyjemność! Do tego autorka wręcz fenomenalnie ukazała panujące realia tak bliskie naszej rzeczywistości. Nic w tej książce nie dzieje się bez przyczyny. Choć dosyć szybko domyśliłam się części intrygi to nie zabrakło zaskoczeń i samą lekturą ekscytowałam się do ostatnich stron. Aż szkoda, że tak szybko się skończyła ta historia.
MIEJSCE AKCJI
Polubiłam „ W pułapce” również za miejsce akcji. Berlin to jedno z moich ulubionych europejskich miast. Spacer z po tej metropolii z Lisą i po części z Klarą sprawił, że znów zatęskniłam i chętnie przeniosłabym się tam już teraz. Magda Stachula pisząc „W pułapce” jednocześnie maluje przed czytelnikiem żywe obrazy miasta, które fenomenalnie pasuje do tej historii. Osobiście nie widzę innych możliwości wyboru.
PODSUMOWANIE
Ach co to za historia! Niezwykle pięknie i zręcznie skonstruowana. Towarzyszący podczas lektury niepokój to coś fantastycznego. Tajemnicze porwania, czające się niebezpieczeństwo i poczucie, ze nikomu nie można ufać. Wszystko to ( i zdecydowanie więcej) złożyło się na niepokojąco dobry thriller.
To świetna lektura na lato. Jeśli szukacie czegoś mocnego na wakacyjny wyjazd, „W pułapce” śmiało może z Wami jechać. Myślę, że lektura usatysfakcjonuje czytelników obu płci.
Gwarantuję, że po lekturze „W pułapce” w życiu nie skorzystacie już z pewnej popularnej aplikacji.
A i koniecznie muszę nadrobić poprzednie książki Magdi Stachuli. Nie wiem czemu się im do tej pory opierałam.
Powieść „W pułapce” w trzech słowach: trzyma w napięciu i nie daje chwili na oddech.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak