Ale się zdenerwowałam! „Uśmiech J.” Anety Zamojskiej
Czytanie mniej znanych autorów może odbić się czkawką. Trochę to stereotypowe i krzywdzące myślenie, niestety z autopsji wiem, że czasami prawdziwe. Na szczęście w tym wypadku takiej czkawki nie było (tak, ten nieco obcesowy wstęp miał Was zaintrygować).
ZARYS FABUŁY
Martę poznajemy tuż przed jej egzaminem maturalnym. Przez kilka lat uczęszczała do liceum plastycznego, w planach miała studia na Akademii Sztuk Pięknych. Malarstwo to jej wielka pasja. Tej manualnej przyjemności oddaje również się pewnego ciepłego dnia nad rzeką. Właśnie ten dzień wszystko zmieni – zwłaszcza plany i marzenia.
MARTA
Marta ma wielkie ambicje. Gdy wszystko się sypie, nie umie sobie z tym poradzić. I właśnie tu jest pies pogrzebany. Nie oczekiwałam bohaterki idealnej, cnotliwej i wspaniałej, ale bądźmy szczerzy: nie oczekiwałam również żałosnej gówniary, która całe życie ma pretensje i nos zwieszony na kwintę.
Nie powiem, życie ją doświadczyło, ale pomoc, jaką dostała od bliskich, to naprawdę duża rzecz. Marta jedynie raczyła ją przyjmować, nawet nie dziękując (o wdzięczności nie wspominając). Swojego męża traktowała jak najgorsze zło. Kiedy facet się rozsypał (w sumie mu się nie dziwię), obwiniała go o wszystko. Zresztą – według niej od początku był wszystkiemu winien.
Niespełnione marzenie o wielkiej karierze zamroczyło jej mózg. Z tak niedojrzałą bohaterką już dawno nie miałam do czynienia. Wieczne pretensje i użalanie się nad sobą, do tego skrajny egoizm – oto Marta Maliszewska.
MIŁOŚĆ JEST ŚLEPA
Anna Zamojska w swojej nowej powieści porusza wiele bardzo trudnych i życiowych kwestii: utrata bliskich osób, choroby psychiczne, traumy i wiele innych. Na pierwszy plan jednak wybija się właśnie miłość, która zmienia wszystko. Na zawsze.
Miłość w „Uśmiechu J.” jest ślepa, niedojrzała i – o dziwo – niezwykle trwała. Sprawia, że bohaterowie nie są w stanie dostrzec prawdziwego oblicza swoich bliskich. Stają się głusi na racjonalizmy. Ciekawe i nietuzinkowe ujęcie tego tematu przemawia na korzyść tej powieści. Nie jest sztampowo, a to się chwali.
ZAKOŃCZENIE
Autorka się postarała i rozegrała je po mistrzowsku. Myślę, że to najlepsza rzecz w tej książce. Dla tego zakończenia warto przeczytać całą historię! Totalnie zamieszało, ale i wiele wytłumaczyło. Zaskoczyło mnie, wyrwało z fotela i ogromnie ucieszyło (mnie, hejterkę głównej bohaterki!). Ciut, ciut wpłynęło na Martę, która z wiecznej ofiary losu przeobraziła się w dojrzałą kobietę. Ale tylko trochę.
Zakończenie całkowicie tłumaczy również tytuł powieści i okładkę. Spójność tych elementów współgra idealnie. Chapeau bas!
PODSUMOWANIE
Książka Anety Zamojskiej może i nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia, może i nie zatrząsnęła moim światem, ale była bardzo dobra.
Sama historia bazuje na świetnym koncepcie, uwzględniającym bohaterkę – kompletną idiotkę. Niektóre dialogi i sceny są drętwe i niepotrzebne, ale biorąc pod uwagę zakończenie, mogę to wybaczyć autorce.
Jedno, czego nie mogę wybaczyć, to promowania swojej poprzedniej książki. Nie był to najlepszy pomysł i na przyszłość nie polecam się w to bawić. Wiadomo, że każda kurka chwali swoje piórka, ale w tym wypadku było to trochę nie na miejscu.
W ogólnym rozrachunku książkę „Uśmiech J.” Anny Zamojskiej serdecznie polecam, bo to dobra historia – z suspensem i genialnym zakończeniem. Powoli zaczynam również rozumieć literacki zabieg autorki, która z głównej bohaterki stworzyła postać wzbudzającą tak skrajne emocje swoją postawą.
Czekam na kolejne historie spod pióra Anny Zamojskiej i kolejne dobre zakończenia!
Książka „Uśmiech J.” w trzech (pięciu) słowach: życiowa, dobrze napisana, świetne zakończenie.
Moja ocena: 7/10.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Studiu Wydawniczemu Suite 77.