Rytuały wody – Eva Garcia Saenz de Urturi
Ponad pół roku temu zachwycałam się fantastycznym hiszpańskim thrillerem, który już wtedy pretendował do jednej z lepszych książek gatunkowych tego roku. „Cisza białego miasta” siedzi w mojej głowie do dziś, a TUTAJ możecie przeczytać jej recenzję.Kontynuacji wyczekiwałam jak kania dżdżu. I oto nastał ten czas kiedy „Rytuały wody” trafiły w moje ręce. Po raz kolejny mogłam zachwycić się finezją autorki w budowaniu doskonałej i niepokojącej historii z pogranicza thrillera i kryminału.
ZARYS FABUŁY – zawiera spoilery z pierwszej części
Od makabrycznych wydarzeń w Vitorii mija kilka miesięcy. Kraken po postrzale w głowę cierpi na afazję Broka. Nie może mówić i komunikuje się ze światem pisząc. Powoli wraca do normalnego życia i zmaga się z osobistymi problemami. Jego partnerka i zarazem przełożona spodziewa się dziecka, nie wiadomo jednak czy jest to dziecko Unai.
Tymczasem w pobliskich górach dochodzi do rytualnego morderstwa, które zwiastuje kolejne. Unai włącza się do śledztwa kiedy dowiaduje się, że ofiarą była kobieta, z którą kiedyś łączyła go pewna zażyłość. Robi wszystko by nie doszło do kolejnych morderstw.
NIC DODAĆ NIC UJĄĆ
„Cisza białego miasta” powaliła na łopatki wielu czytelników, w tym mnie. I choć niecierpliwie czekałam na kontynuację obawiałam się, że nie spełni moich oczekiwań i nie zaspokoi apetytu, który wzbudziła pierwsza część. Jak się okazało, moje obawy były zbędne. Apetyt jednak nie został do końca zaspokojony, bo już chciałabym przeczytać ostatnią część trylogii.
Lektura „Rytuałów wody” to rollercoaster, który co chwila zmienia kierunek jazdy. Autorka kolejny raz zbudowała owiany aurą tajemnicy klimat do którego wprowadza czytelnika powoli i bez możliwości powrotu. A przemyślana w każdym szczególe intryga jest podstawą wielowątkowej historii, która swoja drogą niesamowicie się czyta i jest pochłaniająca. Niestety nie w takim stopniu jak „Cisza białego miasta”, jednak jest to godna uwagi kontynuacja.
Autorka fantastycznie operuje symboliką, celtyckimi rytuałami i miejscowymi wierzeniami oraz tradycjami. Opisy wyreżyserowanych morderstw, dopasowane tło historyczne i hiszpański klimat owiany aurą tajemnicy idealnie ze sobą współgrają. Jest mrocznie, niebezpiecznie, duszno i zaskakująco. Urturi bawi się konwencją przeplatając teraźniejsze wydarzenia z pewną historią z początku lat 90tych. Ukazuje jednocześnie głównego bohatera w nieco innym świetle. Inspektor Ayala musi zmierzyć się się z przeszłością, oczekiwaniami i zmianą jaka nastąpiła po wypadku. Studium psychologiczne nad postacią Krakena nadaje całości bardziej ludzkiego wymiaru, choć niewątpliwie poznawanie historii z jego perspektywy również się do tego przyczynia. W moim odczuciu poświęcenie mu więcej czasu i zrównanie wątków osobistych z kryminalnymi posłużyło tej historii i jest wstępem do tego co wydarzy się w ostatnim tomie trylogii.
PODSUMOWANIE
Autorka nadal trzyma wysoki poziom snując opowieść o spowitej morderstwami Vitorii, jednak nie jest to już tak spektakularne jak w przypadku pierwszej części trylogii. Nie mogę jednak odmówić ogromnego talentu do trzymania czytelnika w niepewności, wodzenia go za nos i przyprawiania o palpitacje serca. Zwroty akcji są na porządku dziennym, a mimo to ciągle zaskakują. Tak jak w przypadku „Ciszy białego miasta” również ta historia wyróżnia się niebanalną i skomplikowaną intrygą, jest klimatyczna, bardzo hiszpańska i fantastycznie napisana. Uwielbiam styl autorki i jej dbałość o każdy szczegół! Historia rytualnych morderstw połączona z tajemnicami przeszłości jest pochłaniająca i nie można się od niej oderwać.
Gorąco polecam Wam tę trylogię, przynajmniej w dwóch trzecich. Nie mogę doczekać się ostatniego tomu i mam nadzieję, ze będzie niesamowity, spektakularny i równie nieprzewidywalny!
„Rytuały wody” w trzech słowach: pochłaniające i nieprzewidywalne
MOJA OCENA: 9/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Muza oraz Agencji Business&Culture