Rozwodowa jazda bez trzymanki. Recenzja serialu „Rozwód”

Rozwodowa jazda bez trzymanki. Recenzja serialu „Rozwód”

Kto nie zna kultowego już serialu „ Seks w wielkim mieście”? Oj, chyba prawie każdy.  Sarah Jessica Parker w roli Carrie Bradshaw to już w tej chwili niemal ikona popkultury. Choć może odrobinę przesadzam. Dlatego, gdy się dowiedziałam, że Parker zagrała  główną rolę w nowym serialu HBO nie mogłam go nie obejrzeć.

ZARYS FABUŁY

Frances (Sarah Jessica Parker) zaczyna mieć wątpliwości co do dalszego wspólnego życia ze swoim długoletnim mężem Robertem ( Thomas Haden Church). Składa się na to wiele czynników m.in. romans Frances czy brak wspólnych priorytetów. Kobieta jest zirytowana każdym zachowaniem męża i stwierdza, że ich związek nie ma żadnych perspektyw i nie mogą być dłużej razem. Co wyjdzie z tego „Rozwodu„? Musicie przekonać się sami.

KLIMAT

To co wybija się na pierwszy plan to świetny klimat całego serialu. Głównie za sprawą światła. Jest to lekki półmrok w ciepłych tonach w pomieszczeniach  i kontrastujące z nim chłodne światło na zewnątrz. Taki zabieg nadaje całej produkcji wrażenia przytulności i nutki nonszalancji.

Serial pod względem wizualnym jest bardzo przyjemny dla oka. Piękne, ale nieidealne wnętrza, dobrze ubrani bohaterowie i niebanalne kadry. Sama gra aktorska obsady również nie zawodzi.

CZARNY HUMOR

Czarny humor nie jest główną domeną tego filmu. Jest raczej dodatkiem, takim smaczkiem, bez którego produkcja nie byłaby tym czym jest. Reżyserzy w błyskotliwy ale i prześmiewczy sposób ukazują wojnę podjazdową rozwodzącej się pary. Frances i Robert w mniej lub bardziej pokraczny sposób uprzykrzają sobie życie. Sobie i światu próbują udowodnić, że rozwód to zmiana na lepsze i to właśnie oni wyjdą zwycięsko z tej całej chorej sytuacji.

GORZKO-SŁODKI WYMIAR ROZSTANIA

Pomijając potyczki na wszelkich możliwych płaszczyznach, słowne przepychanki i komiczne sytuacje serial ma wydźwięk smutny. Nie jest to szczęśliwa historia. Jako widz kibicowałam głównym bohaterom. Liczyłam również na szczęśliwe zakończenie, choć wiedziałam, że serial zupełnie w tę stronę nie zmierza. Rozwód to niezwykle trudna i delikatna sytuacja, jednak bohaterowie „Divorce” zachowują się jak dwa czołgi i jednocześnie dbając o swoje uczucia ranią się do żywego.

SARAH JESSICA PARKER

Poznajemy tu Parker w zupełnie innej odsłonie. Poważnej i mam wrażenie doroślejszej, niż mieliśmy okazję to zrobić oglądając „Seks w wielkim mieście”.  Osobiście jestem w pełni usatysfakcjonowana oglądając Parker jako Frances. Jej kreacja jako lekko znerwicowanej matki i żony, pragnącej od życia „czegoś więcej”  jest po prostu wiarygodna.

PODSUMOWANIE

Ten serial jest wprost idealny do oglądania w babskim gronie. W niektórych momentach jest nieco nużący i może się wydawać kiepski, ale na szczęście takie sytuacje można zliczyć na palcach jednej ręki. Na szczęście.

Na uwagę zasługuje więcej aspektów, np.: dziwne i nieco ekscentryczne koleżanki Frances, które zawsze służą kompletnie niepotrzebną radą czy specyficzni adwokaci Roberta i Frances.

Na uznanie zasługuje również dobór aktorów. Choć między głównymi bohaterami na początku nie czułam tej chemii i zgrzytów, bodajże po trzecim odcinku zmieniłam zdanie. Church i Parker świetnie wypadli jako małżeństwo z przerastającymi ich problemami. Ogólnie casting całego serialu wypadł na prawdę nieźle.

Jak już wcześniej wspomniałam serial ogląda się bardzo dobrze. „Rozwód” to przyjemna produkcja na sobotnie popołudnie z dawką czarnego humoru o słodko-gorzkim smaku.

Jeśli obejrzeliście serial dajcie znać co sądzicie o tej produkcji. A jeśli nie oglądaliście, to czy w ogóle zamierzacie.

„Rozwód” w trzech słowach: słodko-gorzki, małżeńska wojna podjazdowa

Moja ocena: 7/10

Wpis powstał przy współpracy z Galapagos Films