Plan B – nowy film Kingi Dębskiej
Poprzedni film Kingi Dębskiej „Moje córki krowy” odbił się szerokim echem w społeczeństwie. Wiele osób wybrało się na ten film tylko ze względu na zwiastun, który informował potencjalnego widza, że będzie może trochę gorzko, ale ogólnie bardzo zabawnie. Jak już powszechnie wiadomo zwiastuny rzadko kiedy odzwierciedlają fabułę filmu i klimat. W przypadku „Planu B” o dziwo nie można tak powiedzieć. Powiedziałabym, że ten zwiastun trochę zachęca, a trochę odpycha…
ZARYS FABUŁY
Film składa się z kilku wątków. Mirek, Agnieszka, Natalia i Klara muszą poradzić sobie z trudnym okresem w swoim życiu. Traumatyczne przeżycia i niespodziewane wydarzenia zdają się być końcem czegokolwiek. To co się dzieje w ich życiu można nazwać swego rodzaju otrzeźwieniem. Jakby wychodzili przez drzwi, a tu kuku i uderzają w szybę. I nagle są w zawieszeniu, a podejmowanie decyzji w tym momencie jest trudne, ważne i nieco bez sensu. Jak się otrząsnąć i pójść dalej?
PLAN B
„Bo w życiu trzeba mieć jakiś plan B” jak mówi bohaterka grana przez, fantastyczną swoją drogą – Dorotę Kolak. Nasi bohaterowie muszą odnaleźć nową drogę w swoim życiu, przewartościować swoje życie, zmienić podejście. Uzmysłowić sobie, ze odejście męża to nie koniec świata, w końcu zacząć żyć własnym życiem, znaleźć dobry ludzi i się nimi otaczać.
WSZYSTKO CO DOBRE
Kinga Dębska stworzyła niepowtarzalny film. Bardzo klimatyczny i świetny scenariuszowo. Produkcja nie sili się na zamknięcie w określonych ramach. Błyskotliwe i niewymuszone dialogi, naturalne relacje między bohaterami i humor sytuacyjny tak bardzo współgrały ze sobą tworząc piękny i prawdziwy obraz. Bo ten film taki właśnie jest pod każdym względem. Jest to inna produkcja niż „Moje córki krowy” i nie ma większego sensu ich porównywanie. Myślę jednak, że oba filmy są na podobnym wysokim poziomie. Kinga Dębska po raz kolejny pięknie rysuje przed widzem rzecyzwistość z bohaterami z krwi i kości z prawdziwymi bohaterami. Każdy szczegół ma znaczenie, ale nie ma to związku z małostkowością.
No właśnie bohaterowie. W „Planie B” nie są jacyś, są wyraziści. Widz ma okazję poznać ich na kilku płaszczyznach i z kilku perspektyw. Niewątpliwie psychologia postaci nie miałaby szans tak wybrzmieć gdyby nie świetnie dobrani aktorzy i ich warsztat. Kinga Preis bryluje na ekranie, każdy minimalny ruch ma ogromne znaczenie i ona potrafi to zagrać. Podobnie jest w przypadku Marcina Dorocińskiego, który z każdym kolejnym filmem pokazuje co jeszcze potrafi. W filmie Kingi Dębskiej daje prawdziwy popis swoich aktorskich umiejętności. Kompletnie zaskoczyła mnie kreacja aktorska Małgorzaty Gorol, która była, krótko mówiąc, fenomenalna. Ogólnie casting w „Planie B” zrobił sporą robotę. Kiedy miało zgrzytać zgrzytało, chemia również za każdym razem działała.
Lubię „czystość” tego filmu. Piękne kadry, wnętrza, muzyka, gra światłem dopełniają świetny scenariusz i dobre aktorstwo. Dopracowane szczegóły w tle nie przeszkadzają w odbiorze wręcz go pogłębiają. Widz może skupić całą swoją uwagę na bohaterach jednocześnie ciesząc oko pewną symetrią i estetyczną harmonią.
CZEGO ZABRAKŁO?
Cóż, moim zdaniem za szybko się to wszystko skończyło. Finał filmu był od początku przesądzony, jednak między rozkręceniem się fabuły a zakończeniem czegoś brakowało. Nie zdążyłam dobrze poznać bohaterów i się z nimi zżyć, a już musiałam się z nimi pożegnać. Może to nawet w jakimś stopniu ma większy sens, bo to dobrze, kiedy film pozostawia niedosyt. Chętniej wtedy do niego wracamy.
Niektórym może przeszkadzać „warszawski klimat”, który w kilku kwestiach wybrzmiewa niemal hipstersko. Słynna już „Hala koszyki” czy już tak oklepane brzegi Wisły mają spory udział w filmie. Jednak jest to czepianie się szczegółów, które w moim odczuciu owszem mają ogromne znaczenie, ale w tym przypadku nie są tak istotne.
PODSUMOWANIE
Ten film może i nie jest tak dosadny i bezpośredni jak „Moje córki krowy”. Jest kompletnie inny, jednak niemniej ważny. Zdecydowanie jest lżejszy w odbiorze i bardziej przystępny. Mimo, że zakończenie jest przewidywalne, droga która do niego prowadzi nie jest oczywista i stereotypowa. Historie poszczególnych bohaterów mogą wydać się bardzo pospolite, ale to jak ukazała nam je Kinga Dębska nie jest ani trochę pospolite.
Na pewno obejrzę ten film nie raz nie dwa. Najchętniej już teraz. Myślę, że to produkcja, do której widz chętnie będzie wracał.
Film „Plan B” w trzech słowach: piękny, nieszablonowy, życiowy
Moja ocena: 8/10