Pani Fletcher – Tom Perrotta
Rzadko czytam książki obyczajowe, głównie z obawy przed zbyt natchnionymi metaforami głównych bohaterek, które zwyczajnie do mnie nie trafiają. Latem jednak chętniej sięgam po tego typu literaturę. Zajmującą i przyjemną, która będzie świetną rozrywką i poprawi humor.
Kiedy usłyszałam o „Pani Fletcher” od razu na myśl przyszła mi „Pani Robinson”. Sugestywna okładka dodatkowo zrobiła swoje. Czy moje podejrzenia były słuszne?
ZARYS FABUŁY
Eve Fletcher ma 46 lat i musi zacząć swoje życie na nowo. Głównie za sprawą swojego syna Brendana, który właśnie opuścił rodzinne gniazdo by rozpocząć studia. Do tej pory Eve żyła życiem swojego syna, a nie swoim. Rozwódka nie wie co ma począć ze sobą i wolnym czasem. Dosyć mocno doskwiera jej samotność. xZ czasem jednak zaczyna odkrywać nowe rejony swojej osobowości, które przez lata były uśpione. Zapisuje się na zajęcia, poznaje nowych ludzi i poszerza swoje horyzonty niemal w każdym aspekcie…
PANI FLETCHER
Eve to postać na wskroś kobieca, delikatna, ale i z pazurem, charyzmatyczna. Jej tok myślowy jest tak prawdziwy, że nie sposób się z nią nie utożsamiać. Tak rozmyślają kobiety. Po prostu. Nie wzniośle, nie górnolotnie jakby to się mogło wydawać czytając inne powieści obyczajowe, a konkretnie, rzeczowo i nie zawsze grzecznie. Rozterki Eve są normalne. Razem z nią zapuszczamy się w dżungli nowych doświadczeń. Poszerzamy horyzonty i na nowo uczymy się siebie. To bardzo ciekawa podróż okraszona mnóstwem zabawnych i zarazem bardzo życiowych anegdot.
DYSKRYMINACJA
Temat dyskryminacji jest tłem dla całej powieści i jest obecny niemal w każdym wątku. Od dyskryminacji rasowej, przez płciową, seksualną aż po ideową. Kiedy inność przeraża to z ogromną łatwością przychodzi obrażanie i wyśmiewanie tej inności. Dla własnej obrony. Dla odwrócenia uwagi.
Tom Perrotta świetnie wplata trudne tematy pomiędzy losy bohaterów nie wpadając jednocześnie w moralizatorski ton. Temat seksu i pornografii autor porusza w sposób prosty, ale niewulgarny, nadając im status normalności. Daje do zrozumienia, że nie należy się bać.
A LITERACKO JAK?
Niespodziewanie bardzo dobrze! Całą historię poznajemy z kilku różnych perspektyw. Zmiana narracji i częste retrospekcje nie wprowadzają chaosu, a urozmaicają całość i nadają jej dodatkowej wartości. Kilka punktów widzenia ułatwia poznanie bohaterów i ich zrozumienie. Nie ma tu postaci jednoznacznych. Dobrych bądź złych. Są charakterni, pełni pasji i złożeni. Choć przyznam, że niektórych bardzo trudno polubić. Szczególnie miałam problem z synem głównej bohaterki ( swoją drogą kompletnym idiotą).
Nie mogę nie wspomnieć również o niesamowicie lekkim piórze autora. To się tak dobrze czyta, że ja nie mam żadnych pytań! Wątki erotyczne nie są rozdmuchane i niesmaczne. Powiedziałabym, że są dyskretne aczkolwiek z odpowiednią dozą charakteru i sznytu. Inteligentna forma przekazu, błyskotliwy humor i bogaty styl opowiadania sprawia, że historia sama płynie. Ja nie potrafiłam się od niej oderwać.
Może i nie ma tu szalonych zwrotów akcji czy zaskakującego zakończenia. Powiedziałabym, że nie o to w tej powieści chodzi. Czytając „Panią Fletcher” trzeba chłonąć historię i świetnie się bawić. Wątki miłosne, erotyczne, zawodowe czy osobiste idealnie ze sobą współgrają, a sama powieść ma ręce i nogi, bez przestojów i zbędnych pseudofilozoficznych przemyśleń.
Wszystko to złożyło się na naprawdę wyśmienitą powieść obyczajową z lekko ironicznym polotem.
PODSUMOWANIE
„Pani Fletcher” to lektura można rzec wielce rozrywkowa (nie umniejszając jednocześnie jej wartości literackiej). Czytając bawiłam się wyśmienicie czasami zaśmiewając się, a czasami otwierając szeroko oczy ze zdumienia. Bez wątpienia to książka lekka, bardzo przyjemna, ale i refleksyjna. To zdecydowanie mój letni faworyt, książka na poprawę humoru, odskocznia od szarej codzienności. Śmiało poleciłabym książkę swoim znajomym.
A i nie umiem się doczekać serialu HBO z Kathryn Hahn w roli głównej. Ostrzę sobie pazurki na tę produkcję i mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Literacki pierwowzór to obyczajowe mistrzostwo.
„Pani Fletcher” w trzech słowach: błyskotliwa, zabawna i bardzo wciągająca lektura nie tylko na lato.
Moja ocena: 8/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Znak