House of cards. Czy ten domek z kart kiedyś runie?

House of cards. Czy ten domek z kart kiedyś runie?

Po ostatnim sezonie „House of cards” miałam ogromnego serialowego kaca. Piątego sezonu wyglądałam jak kania dżdżu. A jak dowiedziałam się, że premiera będzie dopiero w maju, to nieco się zawiodłam. I to był pierwszy zwiastun, tego co było potem.

REŻYSERSKI DOMEK Z KART

Czwarty sezon był genialny i w związku z tym producenci sami sobie podnieśli poprzeczkę bardzo wysoko. Chyba jednak za wysoko. No niestety. Cały potencjał czwartego sezonu, może nie w pełni, ale został zmarnowany. Świetnie skonstruowany domek z kart jakim był czwarty sezon runął. Piąty sezon to mniej lub bardziej udana próba pociągnięcia fabuły do przodu i ustawienia wszystkiego na nowych torach. Intrygi, sabotaże, plany zemsty i podboju świata się spłyciły i są nieco infantylne. Może to jest preludium przed tym co będzie w kolejnych sezonach. I oby tak właśnie było.

CLAIRE

Nie ma co się łudzić. To ona teraz gra pierwsze skrzypce. Do tego wygląda tak dobrze, że mogłabym po prostu się w nią wpatrywać. Robin Wright robi to po prostu genialnie. Jej pewność siebie i zdolności dyplomatyczne tak mnie uderzyły, że siedziałam przed ekranem jak zahipnotyzowana. Mogłaby siedzieć i gadać o zamku błyskawicznym to i tak bym ją oglądała i słuchała w kółko. Co do charakteryzacji Claire, to mam wrażenie, że ona z roku na rok wygląda lepiej. Życzyłabym tego sobie i wszystkim kobietom…. I tak wiem, że to tylko „magia” telewizji.

FRANK

Stracił swój blask. Głównie ze względu na rzecz swojej małżonki Claire. Pewnie taki zabieg był zamierzony przez reżyserów. Mimo tego postać Franka zaczęła mnie nużyć i męczyć. Mogę powiedzieć, że nawet mnie irytuje. Przez kilka odcinków zastanawiałam się co też ten Frank jeszcze wykombinuje. Kombinował nieźle i oczywiście spadał na cztery łapy, jak to Frank, wiadomo. Chłopina jednak się zestarzał, nie tylko w kwestii  wyglądu  ( bądź co bądź charakteryzacja robi swoje) ale i tej wizerunkowej, czy tam mentalnej. Przyda mu się urlop, albo sanatorium. Sam Kevin Spacey i jego gra aktorska jest bez zarzutu.

PODSUMOWANIE

Jako zagorzała fanka serialu będę go oglądać, nawet jeśli straci swój poziom a odcinki będą nudne jak flaki w oleju. Mimo spadku formy, czekam na kolejne sezony. I na pewno obejrzę kolejne sezony.  Chociażby po to by dowiedzieć się, czy ten domek z kart kiedyś runie? Kto jeszcze nie oglądał serialu, polecam nadrobić. Zdecydowanie cała produkcja jest godna uwagi.

 

Moja ocena: 5/10 (głównie za Claire i jej sukienki )