Dziewczynka z atramentu gwiazd – Kiran Milwood Hargrave

„Marzycielki” Jessie Burton, sprawiły, że od czasu do czasu muszę sięgnąć po coś z pogranicza baśni i legendy, po coś magicznego, nieuchwytnego, kojącego duszę, ale i prawdziwego. „Dziewczynka z atramentu i gwiazd” Kiran Millwood Hargrave utuliła mnie prostą historią o przyjaźni i odwadze.
ZARYS FABUŁY
Trzynastoletnia Isabella wraz z ojcem kartografem mieszka na wyspie Moya. Wyspie niegdyś przepięknej, fascynującej, kolorowej i oddychającej. Obecnie wyspa zarządzana przez gubernatora podupada na duchu. Ograniczenia, zakazy i bezwzględność wysysają z niej ostatnie soki. Biedni mieszkańcy trudno wiążą koniec z końcem i nie mają już sił na odmianę swojego losu.
Dopiero śmierć coś zmienia. Tragiczne wydarzenia dają początek czemuś nowemu, trudnemu, ale i oczyszczającemu.
ISABELLA
Trzynastoletnia dziewczynka, która żyjąc opowiadaną przez ojca legendą o dzielnej Arincie pragnie by i jej życie było tak pasjonujące i tak potrzebne. Znajduje swój cel i misję. Pragnie zbadać wyspę Moya i stworzyć jej dokładną mapę, eksplorować i przeżywać przygody. Wie, że za światem, który doskonale zna jest coś więcej co zasługuje na uwagę i przyjrzenie się temu z bliska.
Prócz ogromnej ciekawości świata charakterystycznej dla młodego człowieka Isabellę pcha do przodu coś więcej. Poczucie odpowiedzialności i odwaga. Poznając konsekwencje swoich słów dziewczynka postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Nie waha się, a swą dzielnością zawstydza niejednego dorosłego.
COŚ PIĘKNEGO DUCHEM
Kiran Millwood Hargrave pięknie snuje opowieść o młodzieńczej odwadze i odpowiedzialności. Ujmuje językiem i bajecznie oprowadza czytelnika po świecie, który nęci tajemnicą, magią i przygodą. Lekki sposób opowiadania pozwala na zatopienie się w tej historii, wyprawę po wyspie i dotknięcie odrobiny magii.
PODSUMOWANIE
Magiczna i ujmująca historia Isabelli, która swoją niezłomnością i niepohamowaną odwagą dąży do własnych jest wielce pokrzepiająca. Magia i przygoda, dobro i zło, natchnione serca i nadzieja to przepis na świetną opowieść. Autorka w pełni to wykorzystała, co więcej dając czytelnikowi chwilę uniesienia i uczucie błogości. Baśń czy legenda, a może i jedno i drugie, które porywa czytelnika na kilka godzin od przyziemnej codzienności.
Choć jest to historia dosyć uniwersalna i wielu odnajdzie się na jej kartach, to szczególnie polecam ją czytelnikom w wieku od 9 do 14-15 lat.
Przeczytaj jeśli: lubisz baśniowe historie, w których rzeczywistość miesza się z magią.
„Dziewczynka z atramentu i gwiazd” w trzech słowach: piękna, ujmująca i bardzo uniwersalna.
Moja ocena: 7/10
Za egzemplarz książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Literackiemu