Cudowny chłopak – mądry film o szacunku i miłości
Nie przepadam za filmami gdzie głównym bohaterem jest dziecko. Nie lubię filmów w których to dziecko jest najmądrzejsze. Nie przepadam za produkcjami, w których dzieci są cudowne i takie niby sprytne. Przepadłam jednak jeśli chodzi o „Cudownego chłopaka”.
ZARYS FABUŁY
Auggie Pullman ma od urodzenia zdeformowaną twarz. W swoim krótkim życiu przeszedł wiele skomplikowanych operacji. Obecnie Auggie ma dziesięć lat i po raz pierwszy idzie do szkoły. Do tej pory uczył się w domu, a jego nauczycielką była mama Isabel. Rodzina jak i sam chłopiec nie są przerażeni zmianami, obawiają się tego jak na Auggiego zareagują jego rówieśnicy. Czy szkoła i nowe wyzwania przerosną chłopca?
CUDOWNY OBRAZ RODZINY
I nie mam tu na myśli wyidealizowanego i wyświechtanego obrazka niekłócącej się rodziny jak z żurnala. Co to to nie. Rodzina Pullmanów jest prawdziwa. Z krwi i kości. Są kłótnie, są łzy, nieporozumienia, ogromna miłość i troska. Raz jest lepiej, raz jest gorzej. Jak w życiu. Niby to nic takiego, to dlaczego rodzina Pullmanów jest tak wyjątkowa? Bo rozmawia. Bo okazuje sobie uczucia. Bo nie boi się skrajnych emocji. Bo czerpie radość i szczęście ze wspólnych chwil. Nic szczególnego? Może i tak, ale to wszystko składa się na silne więzi rodzinne, których nikt nie jest w stanie zniszczyć.
MĄDRY ALE NAIWNY?
Po obejrzeniu „Cudownego chłopaka” pierwsza myśl jaka mi się nasunęła to „Jaki ten film jest mądry”. I to w sumie wystarcza. Dialogi bohaterów, szczególnie rodziców z synem czy córką są niezwykle angażujące i pouczające bez zbędnego patosu. Rozmowy Isabel i Nate`a z ich synem są niesamowite. Nikt nikogo nie lekceważy, nikogo nie wyśmiewa. Dowodzą, że racjonalne wytłumaczenie i szczerość zawsze się sprawdzają. Gdyby wszyscy tak ze sobą rozmawiali świat byłby piękniejszy.
Seans wzbudził we mnie wiele emocji, dobrych emocji, ani trochę kiczowatych, ani trochę tandetnych. Niektórzy mogą pokusić się o stwierdzenie, że film jest ckliwy i operuje na prostych mechanizmach. Może i tak jest, ale ja kompletnie tego nie odczułam. Jeśli to jest naiwność, to wolę w niej trwać niż się napuszać. „Cudowny chłopak” wzruszał mnie co chwila i podejrzewam, że będzie tak za każdym razem kiedy będę go oglądać.
A CO Z WIARYGODNOŚCIĄ?
Historię Augusta i jego rodziny poznajemy z kilku perspektyw. Oczywiście wiodącą jest ta opowiadana przez samego Auggiego. Prócz niej mamy okazję przyjrzeć się relacjom i więziom jaka łączy „Cudownego chłopaka” z jego siostrą czy przyjacielem ze szkoły. Niestety ta zmiana perspektywy i zmiana narratora wywołuje mały chaos i zamieszanie. Fabuła się nieco rozjeżdża i tworzą się luki. Niektóre sceny i wątki są zakończone kompletnie bez sensu, albo w ogóle nie mają puenty. Te małe zgrzyty nie ujmują jednak całej produkcji wiarygodności i uroku. Film niesie ze sobą ogromny ładunek emocjonalny i mądrość – zdecydowanie to jest jego największa wartość.
PRÓCZ TEGO…
Zacznijmy od aktorstwa, które na każdym poziomie było niezmiernie wiarygodne, czy to była doświadczona Julia Roberts w roli Isabel Pullman czy młodziutki Jacob Tremblay w roli „Cudownego chłopaka”. Czy mały czy duży, czy stary czy młody każdy aktor wykreował prawdziwego bohatera, który nie potrzebował połowy filmu by widz mógł go poznać. Wracając do Jullii Roberts i Owena Wilsona to w roli rodziców wypadli genialnie. Oboje dali ogromny popis swoich ogromnych umiejętności aktorskich. Sceny rozmów rodzica z synem są, jak już wcześniej wspomniałam, niesamowite. Bawią i wzruszają jednocześnie. Niewątpliwie pod względem aktorskim film wypada świetnie. Głęboka psychologia każdego z bohaterów została zawarta w kilku scenach, słowach, gestach. Oczywiście producenci nie uniknęli stereotypowego (powiedziałabym amerykańskiego) przedstawienia bohaterów. Taka sytuacja głównie miała miejsce w przypadku ról dziecięcych i szkolnej rzeczywistości. Kiedy dorośli bohaterowie nie są tak oczywiści i banalni, to dziecięcy (niestety) wręcz przeciwnie.
Jeśli chodzi o muzykę również jestem zachwycona i od kilku dni w kółko słucham soundtracku. Nic nie zgrzytało i za każdym razem muzyka była dopasowana idealnie. Podczas lektury książki z pewnością będę się wsłuchiwać w przepiękną muzykę Marcela Zarvosa.
PODSUMOWANIE
Czy ta produkcja to jakieś wybitne dzieło światowej kinematografii? Absolutnie nie. Jest to jednak film bardzo poruszający i prawdziwy. Zostaje z widzem na bardzo długo i zmusza do przemyślenia wielu spraw. „Cudowny chłopak” daje nadzieję, po prostu. Uczy, że szacunek do drugiego człowieka jest niezmiernie ważny. Naprawdę warto zobaczyć „Cudownego chłopaka”. Myślę, że w tej historii każdy znajdzie coś dla siebie.
Ten film powinien zobaczyć absolutnie każdy. Kiedy pytałam Was o wrażenia po filmie Sabina napisała, że film, czy też książka powinny być lekturą w szkole. Absolutnie się z tym stwierdzeniem zgadzam. Ja z pewnością ten film obejrzę wiele razy!
Jak już wcześniej wspomniałam, film „Cudowny chłopak” ma swój literacki pierwowzór o tym samym tytule autorstwa R.J. Palacio. Recenzja książki pojawi się w okolicach połowy marca.
„Cudowny chłopak” w trzech słowach: piękny, mądry, niezwykle wzruszający.
Moja ocena: 9/10